Hiszpania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja, Portugalia, Austria, Dania i Łotwa uznały lidera opozycji i szefa parlamentu Wenezueli za tymczasowego prezydenta tego południowoamerykańskiego państwa. To pierwsze kraje UE, które zdecydowały się na taki krok.
Decyzję Wielkiej Brytanii ogłosił szef brytyjskiej dyplomacji Jeremy Hunt. "Nicolas Maduro (prezydent Wenezueli - PAP) nie rozpisał wyborów parlamentarnych w ciągu ośmiu dni, które mu wyznaczyliśmy. A więc Wielka Brytania wraz z europejskimi sojusznikami uznaje teraz Juana Guaido za tymczasowego konstytucyjnego prezydenta aż do wiarygodnych wyborów. Miejmy nadzieję, że zbliży nas to do szybszego zakończenia humanitarnego kryzysu" - napisał Hunt na Twitterze.
W pogrążonej w kryzysie politycznym i gospodarczym Wenezueli o władzę rywalizują dwa ośrodki.
Na czele jednego z nich stoi obecny prezydent Nicolas Maduro wspierany m.in. przez Rosję. Przywódcą drugiego jest Guaido, który 23 stycznia ogłosił się tymczasowym prezydentem i może liczyć m.in. na poparcie USA.
"Będziemy protestowali do czasu rozpisania wolnych wyborów prezydenckich" - mówią mieszkańcy Caracas w rozmowie z Patrykiem Michalskim - specjalnym wysłannikiem RMF FM do Wenezueli. Ich mobilizacja robi wrażenie. Okrzyki wzywające do wyborów było słychać w całym mieście podczas weekendowych manifestacji i wiadomo, że w najbliższych dniach będzie ich więcej.
Tymczasowy prezydent Juan Guaido przy okazji kolejnych manifestacji nie wyklucza marszu w kierunku ośrodków władzy. Jednym z nich jest Pałac Miraflores, który zajmuje Nicolas Maduro.
Działacze opozycji spodziewają się w niedługim czasie znacznie poważniejszych ruchów. Niezależni dziennikarze, którzy mieszkają w Caracas od lat przewidują, że pomoc humanitarna, która ma już niedługo dotrzeć do Wenezueli, będzie okazją do interwencji Stanów Zjednoczonych. Taki scenariusz przedstawiło specjalnemu wysłannikowi RMF FM kilka osób, które mają kontakt z liderami opozycji.