To jest balans pomiędzy względami ekonomicznymi a epidemicznymi - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski, komentując stopniowe rozluźnianie obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa. Odniósł się również do kolejnego spadku liczby wykonywanych testów i rzeczywistej liczby zachorowań w Polsce.

Szumowski w TVN24 powiedział, że obecne stopniowe znoszenie obostrzeń to "balans pomiędzy względami ekonomicznymi a epidemicznymi".

"Jeśli nie wrócimy do działalności, która ratuje gospodarkę, ilość zgonów na nowotwory, na choroby rzadkie, może być znacznie wyższa za jakiś czas. W związku z tym my musimy wyważyć ryzyko epidemiczne i ryzyko zapaści kraju" - powiedział minister.

Szumowski był pytany o stwierdzenie dyrektor Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) Andrei Ammon, która przekazała, że Polska jest jednym z czterech państw UE, gdzie nie słabnie epidemia COVID-19.

Minister powiedział, że nie niepokoją go takie dane. "Polska była jednym z krajów, gdzie bardzo późno przyszła epidemia. Poczekajmy dwa tygodnie, będziemy mogli ocenić, czy tak jak w innych krajach, w Polsce liczba chorych spada, czy nie" - wskazał.

Restrykcje mogą wrócić


Szumowski był też pytany o ewentualną możliwość powrotu do wszystkich restrykcji, które były wprowadzone z powodu epidemii.

"Myślę, że to jest niemożliwe, żeby wrócić do takiego dużego zamrożenia, jakie zrobiliśmy. Ale na pewno ‘taśma może pójść do tyłu’, a na pewno zatrzymać się przy tym ‘przewijaniu’ do przodu. Czyli kolejny etap (luzowania restrykcji - red.) będzie musiał być zamrożony, być może jakieś restrykcje poruszania się mogą zostać wprowadzone. W końcu celem jest doprowadzenie do takiego stanu, żebyśmy mogli w sposób możliwie bezpieczny (...) wrócić do nowej normalności" - powiedział.

Będzie więcej testów

Minister kolejny raz zaapelował o zlecanie i wykonywanie większej liczby testów.

"Niestety w majówkę z 16 tys. (testów w ciągu dnia - red.) spadliśmy na 9 tys. przy tych samych możliwościach laboratoryjnych, tej samej liczbie testów" - powiedział. Zaznaczył jednocześnie, że podobny spadek liczby testów wykonywanych w święta i weekendy jest odnotowywany również w innych krajach, np. w Niemczech.

"Oby lekarze testowali więcej: siebie, swoich kolegów, koleżanki, personel techniczny, medyczny, bo wtedy wyłapiemy szybciej tych, którzy mogą mieć wirusa" - powiedział Szumowski.

Szumowski został zapytany też o to, jaka może być rzeczywista skala zachorowań na COVID-19 w Polsce.

"U nas podejrzewam, że nie jest to 40 tys., ale być może 20-30 tys. Tak jak zresztą na całym świecie: jest więcej osób z wirusem, niż się pokazuje w dodatnich testach. To jest oczywiste" - powiedział minister.

Minister poinformował, że szacuje się, że obecnie w Polsce osoba zakażona zaraża kolejną jedną osobę.

"To oznacza, że szybko wyłapujemy osoby chore, na tym polega kontrola epidemii. Te 16 tys. testów (w ciągu dnia - red.), które było przed majówką, wyłapało raptem kilkaset (zakażonych) osób. Czyli naprawdę ta pula wirusa nie jest aż tak dramatycznie duża w Polsce" - powiedział Szumowski.

Według ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia dotychczas zakażenie koronawirusem potwierdzono laboratoryjnie u ponad 14 tys. osób. Z tego 4 280 osób wyzdrowiało, a 700 zmarło.