Protestujący lekarze przestrzegają, że ochrona zdrowia nie jest gotowa na czwartą falę epidemii koronawirusa. Według medyków rząd nie wyciągnął lekcji z poprzednich fal, a szpitale, przychodnie i personel nadal nie są przygotowane na wzrost zachorowań.
Sytuacja epidemiczna w Polsce pogarsza się w ostatnich tygodniach. W ciągu ostatniej doby wykryto prawie 3 tys. zakażeń koronawirusem, ponad 5 tys. pacjentów chorych na Covid-19 przebywa w szpitalach.
Lekarze, którzy protestują od początku września, alarmują o pogarszającej się sytuacji w szpitalach.
Możemy dać, chociażby przykład jednego z większych szpitali w Warszawie, który covidem się zajmuje. Mają 260 łóżek i tylko 40 respiratorów. Cały szpital jest już zajęty, wszystkie łóżka też są już zajęte - powiedział Mateusz Szulca z Porozumienia Rezydentów.
Rozmowy między rządem a protestującymi lekarzami pozostają zamrożone. Dyskusje toczą się w ramach zespołu trójstronnego, w którym reprezentacji nie mają sami medycy.
Ze strony ministerstwa zdrowia nie ma informacji zwrotnej, aby nasze propozycje przedyskutować - przekonywała Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one podwyżki i realny wzrost wyceny świadczeń, wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.
11 września po manifestacji pracowników ochrony zdrowia w Warszawie w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powstało białe miasteczko 2.0, nawiązujące do białego miasteczka pielęgniarek z 2007 r. Po przerwie spowodowanej zajściem podczas konferencji - samookaleczeniem się starszego mężczyzny, który zmarł - miasteczko wróciło do pierwotnej formy protestu, odbywają się w nim m.in. tematyczne panele i wykłady.
Poprzednie rozmowy w "Dialogu" odbyły się 21, 23, 28 i 30 września, a także 5 i 7 października.