Mimo pandemii koronawirusa nie zawiedli. Przez Kraków po raz 15. przejechało kilkuset MotoMikołajów z prezentami dla dzieci ze Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu i Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego na ul. Źródlanej.
Gdyby nie pandemia, byłoby nas pewnie więcej. My jesteśmy regularnie na tych akcjach, byliśmy w zeszłym roku, byliśmy dwa lata temu i Kraków zazwyczaj jest wtedy sparaliżowany wręcz. Ludzie nie denerwują się nas, że nie mogą przejechać, tylko uśmiechają się do nas i machają nam, a dzieci łapią od nas cukierki, bo rzucamy im z drogi - mówiła w rozmowie z reporterem RMF MAXXX Przemysławem Błaszczykiem jedna z uczestniczek akcji. Najważniejsze, żeby nieść radość innym, szczęście w trudnych czasach, dawać to, czego ktoś nie ma - tłumaczył inny motocyklista. Motocykliści są bardzo zżytą grupą, prospołeczną, która zawsze była blisko pomocy innym - podkreślał.
To pokazanie dzieciom jakieś atrakcji, pomimo szalejącej pandemii i zamkniętego szpitala i braku możliwości odwiedzin - mówił o akcji prof. Mikołaj Spodaryk ze szpitala w Prokocimiu. Jak dodał, motomikołaje zebrali książki dla małych pacjentów, oddali też krew i osocze.