Testy na obecność koronawirusa będą przeprowadzone u wszystkich studentów, pracowników i kadry naukowej Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Taka decyzja zapadła po naradzie sztabu, który zebrał się w związku z wykryciem 10 przypadków COVID-19 u podchorążych.
Wyniki badań mają być w ciągu maksymalnie kilkudziesięciu godzin. Strażackie służby medyczne w pełnym zabezpieczeniu rozpoczęły już pobieranie wymazów od podchorążych. W sumie zbadanych ma być około 300 próbek.
Po otrzymaniu wyników osoby zdrowe mają opuścić uczelnię - w jej budynkach mieszkają podchorążowie - i wrócić do domów. Pozostali zostaną w swych pokojach. Zapadła też decyzja o zdezynfekowaniu całej siedziby szkoły.
W piątek u 10 podchorążych potwierdzono obecność koronawirusa. Jeszcze kilka dni temu władze uczelni bagatelizowały objawy chorobowe u studentów. Mówiły nawet o tym, że podchorążowie symulują.
Krzysztof Batorski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP, poinformował też, że w związku z zaistniałą sytuacją komendant główny podjął decyzję o złożeniu wniosku do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o zdymisjonowanie zastępcy komendanta Szkoły Głównej Służby Pożarniczej ds. operacyjnych st. bryg. Jarosława Zarzyckiego. Prawdopodobnie były tutaj jakieś zaniedbania, być może nawet ignorancja - komentował st. kpt. Krzysztof Batorski.
W związku z zakażeniem szkolna jednostka ratowniczo-gaśnicza będzie na razie wyłączona z działań.
Podchorążowie, u których wykryto koronawirusa, objęci są stałą opieką lekarską oraz nie kontaktują się z pozostałymi członkami społeczności akademickiej.
Na uczelni wstrzymano przepustki dla pochorążych, a każda osoba wchodząca na jej teren jest poddawana obowiązkowemu badaniu temperatury ciała. "Żadna osoba posiadająca symptomy choroby nie jest wpuszczana do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej" - podkreślił nadbryg. Kępka