"Nie wyobrażam sobie, co czują sportowcy, którzy mieli dopiero zaczynać sezon startowy. Mam nadzieję, że ta sytuacja nie będzie trwała długo. Łączę się w bólu ze wszystkimi i muszę zaapelować o takie ogólne myślenie. Nie tylko o tym, że ja jestem poszkodowany, ale że są też ludzie wokół nas. Musimy zadbać o siebie nawzajem" – podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski w skokach narciarskich mówi także o koniecznej w obecnej sytuacji odpowiedzialności każdego z nas. "Trzeba dostosować się do obowiązujących reguł. Ktoś też myśli za nas i stara się zadbać o bezpieczeństwo. Jako obywatele musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by każdy z nas czuł się bezpiecznie" – tłumaczy. "Dla mnie - kogoś, kto wrócił do domu po całej zimie wyjazdów, możliwość posiedzenia w domu z najbliższą mi osobą, moją żoną, to szansa, by nacieszyć się tym, co mam i docenić to wszystko, co posiadam. Nawet mi tego brakowało" - przyznaje słynny skoczek.

Patryk Serwański, RMF FM: Jak minął ci czas kwarantanny po powrocie z Norwegii?

Kamil Stoch: Muszę na wstępie powiedzieć, że nie dostaliśmy zakazu wychodzenia z domu. To było zalecenie, ale nie otrzymaliśmy go wychodząc z samolotu czy telefonicznie, gdy dojeżdżaliśmy do domu. To był po prostu mail od Polskiego Komitetu Olimpijskiego kilka dni przed powrotem do domu, że zaleca się nam pozostanie w domach przez jakiś czas, żeby skontrolować swój stan zdrowia. To odnosiło się do sportowców wracających z krajów największego ryzyka. Nie mieliśmy odgórnego nakazu, ale do zaleceń postanowiliśmy się stosować, bo różnie bywa. Sami nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Mamy świadomość, że mimo młodego wieku spotykamy się z mnóstwem ludzi i musimy zadbać o tych, którzy są wokół nas.



Wyczynowe uprawienie sportu wiąże się z odpowiedzialnością na wielu płaszczyznach, więc o jej braku nie mogło być mowy.

Owszem. Nie możemy podchodzić do tego samolubnie. Trzeba myśleć o osobach, które spotykamy na co dzień. Trzeba być odpowiedzialnym.

Przez wiele miesięcy w domu jesteś gościem. Czy w takiej sytuacji jest ci łatwiej czy trudniej spędzać teraz czas w domu - jednak przymusowo? Jesteś na tyle stęskniony za domowym spokojem, że to przychodzi nawet z radością?

To jest pytanie, na które trudno jest dobrze odpowiedzieć. Nie chcę nikogo urazić, bo wiem, że jest dużo osób, które nie mogą wyjść na spacer, do ogrodu czy nawet na balkon i siedząc w czterech ścianach są tym wszystkim przytłoczone. Z drugiej strony dla mnie - kogoś, kto wrócił do domu po całej zimie wyjazdów, możliwość posiedzenia w domu z najbliższą mi osobą, moją żoną, to szansa, by nacieszyć się tym, co mam i docenić to wszystko, co posiadam. Nawet mi tego brakowało. Dlatego te niespełna trzy tygodnie od powrotu do domu minęły mi bardzo szybko.

Niektórzy sportowcy musieli zatrzymać swoje przygotowania do sezonu. Wasz i tak by się kończył. Od ponad tygodnia mielibyście już wolne. A to czas odpoczynku fizycznego i psychicznego. W tej obecnej, trudnej sytuacji, ten odpoczynek się uda?

Mamy rozpisany indywidualny program treningowy, który realizujemy w miarę możliwości. To główne trening motoryczny. Pierwszy tydzień w domu to był czas na zorganizowanie się i zrozumienie tego, co się dzieje. Później zaczęliśmy ćwiczyć. Dla nas to czas, gdy intensywny okres startów się skończył. Mówiąc przysłowiowo, możemy wrzucić na luz. Ale nie wyobrażam sobie, co czują sportowcy, którzy mieli dopiero zaczynać sezon startowy. Mam nadzieję, że ta sytuacja nie będzie trwała długo. Łączę się w bólu ze wszystkimi i muszę zaapelować o takie ogólne myślenie. Nie tylko o tym, że ja jestem poszkodowany, ale że są też ludzie wokół nas. Musimy zadbać o siebie nawzajem.

Jako sportowiec z sukcesami, szanowany i lubiany masz w sobie odpowiedzialność społeczną właśnie po to, by teraz zachęcać do takich dobrych postaw?

Uważam, że jako sportowcy, osoby publiczne, powinniśmy apelować i zachęcać ludzi do jednoczenia się w tym trudnym czasie. Trzeba podejść do tego odpowiedzialnie, a to oznacza zadbanie nie tylko o siebie. Trzeba dostosować się do obowiązujących reguł. Ktoś też myśli za nas i stara się zadbać o bezpieczeństwo. Jako obywatele musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by każdy z nas czuł się bezpiecznie.

Czy jako osoba, która tyle podróżuje, potrafisz poczuć się swobodnie w kolejnym hotelowym pokoju, hotelowym łóżku? Czas na odpoczynek, relaks można dobrze wykorzystać czy jednak czujesz się w takich przestrzeniach trochę obco?

Nie powiem, że w każdym hotelu czuję się jak w domu. Tak nie jest. Najlepiej jest mi w moim własnym łóżku i wtedy najlepiej odpoczywam. Przez lata spędzone w różnych miejscach poza domem wypracowałem sobie system odpoczynku. To też kwestia zaplanowania sobie dnia, dobierania formy rozrywki, żeby organizm odpoczął i nie był ciągle na pełnych obrotach - i fizycznych, i mentalnych. Mogę tylko powiedzieć, że są hotele, w których śpi się dobrze, jest dobra energia. W innych śpi się gorzej, bo coś jest nie tak: za twarde łóżko, za suche powietrze. Mam czas, że świetnie odpoczywam, a czasami jednak trochę się męczę.

Co w takim razie uznajesz za klucz do takiego długoletniego utrzymywania się w światowej czołówce? To jest właśnie odpowiednie planowanie, organizacja czasu, nastawienie mentalne? Wypracowanie przez lata skutecznego planu, bo taki proces musi potrwać?

To jest coś, na co bardzo długo pracowałem. Zawsze imponowali mi sportowcy, którzy potrafili przez długi czas utrzymać się na wysokim poziomie. Było ich wielu i w naszym kraju, i na świecie. Zawsze do tego dążyłem, by wysoki poziom, jeśli go osiągnę, utrzymać jak najdłużej. Wydaje mi się, że to też kwestia podejścia mentalnego. Nigdy nie zatrzymuję się na tym, co już mam. Cieszę się z tego, doceniam to, ale myślę o tym, co przede mną. Co jeszcze mogę osiągnąć? Jak mogę się rozwinąć jako zawodnik? Co mogę zrobić lepiej? To jest taki mój motor napędowy i silnik, który pozwala mi utrzymywać ten poziom.

Chciałbym cię spytać jeszcze o upływ czasu. Z jednej strony jesteś młodym mężczyzną, ale z drugiej sportowcem, który jest już bliżej zakończenia kariery. Tu człowiek, przed którym mnóstwo wyzwań, planów, miejsc do zobaczenia. Tam sportowiec myślący powoli o końcu kariery. Jak połączyć te dwie rzeczywistości, bo czas wydaje się płynąć w twoim wypadku dwutorowo?

Nie zastanawiałem się nad tym, ale chyba dobrze to ująłeś. Wydaje mi się, że to też kwestia po prostu poukładania sobie ważnych rzeczy, priorytetów. Trzeba wiedzieć, co chcesz osiągnąć w życiu albo zadać sobie pytanie, czy czuję się spełniony w tym, co robię. Ja rzeczywiście czuję się spełniony. Trudno zwłaszcza dzisiaj zaplanować sobie coś na dłuższą metę, bo nie wiemy, co się jutro wydarzy, ale gdyby rzeczywiście przyszło mi z różnych względów, być może niezależnych ode mnie, kończyć karierę, to poradzę sobie w życiu, bo mam co robić. Poczyniliśmy z Ewą, moją żoną, pewne kroki, żebym po zakończeniu aktywnej kariery mógł dalej się realizować w skokach narciarskich. Założyliśmy klub sportowy. Chciałbym w przyszłości młodym zawodnikom przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. Ułatwić im dojście do najwyższego poziomu sportowego. Wracając do kariery zawodniczej - wydaje mi się, że to obecnie bardziej myślenie, by robić wszystko jak najlepiej. Nie patrzę, że świat mi się zawali, bo na horyzoncie widać koniec kariery.


Opracowanie: