Kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie przeciwko Covid-19 zaszczepiono poza kolejnością m.in. znanych artystów, zakończy się karą pieniężną. Minister zdrowia Adam Niedzielski potwierdził nieoficjalne ustalenia RMF FM i poinformował, że stwierdzone do tej pory nieprawidłowości dają podstawę do nałożenia kary w wysokości 250 tys. złotych, ale ta kwota może się zwiększyć.
Doszło do celowego złamania zasad Narodowego Programu Szczepień - oświadczył na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski. Jak poinformował, osoby spoza grupy zero, które zostały zaszczepione w CM WUM, zarejestrowano jako personel niemedyczny, pracujący w szpitalu. Co ważne, zgłoszenia tych osób dokonano jeszcze przed ogłoszeniem listy wyjątków, pozwalających na szczepienia poza grupą zero.
Niedzielski poinformował, że w czasie kontroli nie znaleziono żadnych umów i innych dokumentów, które potwierdzałyby przedstawianą przez artystów wersję, że ich zaszczepienie było elementem kampanii promocyjnej. Ten wątek ma być jednak jeszcze badany.
Według kontrolerów NFZ, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wiedział od początku o planowanej akcji szczepień obejmującej znane osoby ze świata kultury i sztuki. Profesor Zbigniew Gaciong pytany o to przez dziennikarzy najpierw zaprzeczał, a później utrzymywał, że wśród szczepiących się jedynie widział znane osoby. Ustalenia kontroli uderzają więc w wiarygodność wyjaśnień składanych dotąd publicznie przez rektora WUM.
Minister zdrowia poinformował, że kontrola NFZ w CM WUM ma się zakończyć do końca tego tygodnia.
Zostałem poinformowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, że stwierdzone tylko w pierwszym dniu - podkreślam - nieprawidłowości są podstawą do nałożenia kary w wysokości powyżej 250 tys. zł. To jest minimalna kara, z jaką musi się liczyć Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM w przypadku naruszenia zasad Narodowego Programu Szczepień - tłumaczył Niedzielski.
Wiemy, że jedna osoba już podała się do dymisji, to jest szefowa tego centrum, które było odpowiedzialne za przeprowadzenie szczepień - mówił Niedzielski. Ale nie można udawać, że ta sytuacja odbywała się bez nadzoru, że tutaj tylko odpowiedzialność jest wyłącznie skoncentrowana na jednej osobie. Odwaga przyznania się do winy, do odpowiedzialności jest również honorowym wyjściem z tej sytuacji. Dlatego apeluję do wszystkich zarówno do władz WUM-u, jak i do osób zaszczepionych, żeby tej odwagi cywilnej im nie zabrakło, żeby przyznali się w tej sytuacji do swojej odpowiedzialności, i tam, gdzie nie ma narzędzi formalnych, żeby ta odpowiedzialność skończyła się skruchą przynajmniej i pokorą - oświadczył.
Niedzielski podkreślił, że sprawa szczepień poza kolejnością ma również wymiar etyczny, "związany z promowaniem postawy nieuzasadnionego preferowania osób, wyznaczania grup uprzywilejowanych niezgodnie z pewną umową społeczną".
Przyznał, że jest zbulwersowany zachowaniem nie tylko organizatora szczepień poza kolejnością, ale również osób, które publicznie deklarowały, iż są zaskoczone tym, że ich szczepienie odbyło się poza kolejnością.
Wykazywanie zaskoczenia tym, że to nie była moja kolej, że być może to ja powinien być (zaszczepiony - przyp. red.) jest naprawdę tutaj postawą wyparcia, która zresztą pojawia się w wielu wypowiedziach osób publicznych, które właśnie starają się rozliczyć ze swojego szczepienia bądź z odpowiedzialności za szczepienie - ocenił.
Zgodnie z programem szczepień, w pierwszej kolejności przeciw Covid-19 powinni być szczepieni m.in. medycy i pracownicy domów pomocy społecznej. Tymczasem w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego szczepienia otrzymała grupa osób, które prawo do szczepień powinny mieć w późniejszym etapie - m.in. artyści.
W poniedziałek poinformowano, że powołana przez rektora WUM prof. Zbigniewa Gacionga komisja wykazała liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień. Później podano, że dr n. med. Ewa Trzepla została odwołana przez radę nadzorczą spółki Centrum Medyczne WUM Sp. z o.o. ze stanowiska prezesa zarządu.
Wśród znanych osób, które zostały zaszczepione w CM WUM poza kolejnością, są m.in. były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller, piosenkarka Magda Umer, aktor i piosenkarz Michał Bajor, a także grono aktorów: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Andrzej Seweryn, Wiktor Zborowski, Olgierd Łukaszewicz i Anna Cieślak. Twierdzili oni, że zostali zaproszeni do akcji promującej szczepienia.
"Wiedząc, jak wielu Polaków obawia się szczepionki, chciałam dać świadectwo swojego zaufania do jej bezpieczeństwa" - zapewniła Anna Cieślak. "Wierzę naukowcom i lekarzom, którzy zalecają szczepienia, jako bezpieczną i skuteczną drogę do pokonania pandemii i powrotu do normalności" - dodała. Jak podkreśliła, by do tego doszło, konieczny jest "nasz masowy udział w Narodowym Programie Szczepień".
W wywiadzie dla Onetu Olgierd Łukaszewicz zdradził, że zaszczepiło się również dwoje innych aktorów, których nazwiska wcześniej nie padały w mediach - Emilia Krakowska i Grzegorz Warchoł. Byliśmy szczepieni razem, jako obsada spektaklu "Aleja Zasłużonych" - wyjaśnił.
Naprawdę, trzeba się wczuć w rolę tych dziewczyn, pań, które miały do rozdzielenia te szczepionki. Ich czas liczył się na godziny. Nie miały ludzi, więc wpadły na pomysł, żeby dać je aktorom, to może oni nam później pomogą w promocji szczepień. Oczywiście, ja nadal deklaruję pomoc. Jeżeli jeszcze nie zdewaluowano naszych twarzy i nazwisk po tej akcji - stwierdził Łukaszewicz w rozmowie z Onetem.