Po samobójczej śmierci austriackiej lekarki Lisy-Marii Kellermayr, zastraszanej przez przeciwników szczepień przeciw Covid-19, w śledztwo włączyła się prokuratura w niemieckiej Bawarii. 36-letni Bawarczyk podejrzany jest o grożenie Kellermayr torturami i śmiercią - pisze portal tygodnika "Spiegel". Według gazety podejrzenia skupiają się na środowisku skrajnej prawicy w Niemczech.
Toczy się śledztwo przeciwko mężczyźnie z Górnej Bawarii - potwierdził rzecznik prokuratury w Monachium grupie medialnej Bayern. 36-letni mężczyzna jest podejrzany o to, że w przesyłanych Kellermayr e-mailach groził jej torturami i śmiercią.
Dochodzenie prowadzi również austriacka Dyrekcja Ochrony Państwa i Wywiadu (DSN).
Lisa-Maria Kellermayr była mocno zaangażowana w propagowanie szczepień przeciwko koronawirusowi i przed śmiercią skarżyła się, że przeciwnicy szczepień od miesięcy wywierają na nią ogromną presję. Jak przypomina nadawca ARD, z powodu gróźb lekarka w końcu zamknęła swoją praktykę i zatrudniła na własny koszt uzbrojonego ochroniarza. W piątek poinformowano, że znaleziono ją martwą w jej gabinecie w Górnej Austrii. Prokuratura ustaliła, że lekarka popełniła samobójstwo.
O sprawie, która wstrząsnęła opinią publiczną w Austrii, wypowiedział się niemiecki minister zdrowia Karl Lauterbach.
Codziennie w mediach społecznościowych pojawiają się wezwania do przemocy wobec mnie - powiedział gazetom grupy medialnej Funke, dodając, że ludzie regularnie wzywają - czasem pod prawdziwym nazwiskiem - do zabicia mnie. Lauterbach podkreślił, że jest szczególnie dobrze chroniony, z kolei austriacka koleżanka (Kellermayr) sama musiała płacić za swoją ochronę i (po pewnym czasie) nie mogła już sobie na to pozwolić.
Gardzę i brzydzę się internetowymi hejterami, którzy doprowadzili tę kobietę do śmierci - oświadczył.