"Jeszcze długo będziemy mieli do czynienia z koronawirusem" - ostrzega badaczka Maria Rosaria Capobianchi z zespołu naukowego z rzymskiego szpitala zakaźnego. To w tej placówce koronawirus po raz pierwszy został wyizolowany na początku pandemii.
W wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" włoska badaczka ze szpitala Spallanzani powiedziała: "Jedynym wirusem, który do tej pory wytępiła ludzkość, jest ospa. Wszelkie prognozy szybkiego wyjścia z pandemii w związku pojawieniem się szczepionki to tylko hipoteza na pocieszenie".
Maria Rosaria Capobianchi podkreśliła: "Przeciwnik, którego mamy przed sobą jest potężny, ale poznaliśmy już bardziej śmiertelne, jak grypa hiszpanka, która pociągnęła za sobą 40 milionów ofiar i pół miliarda zakażeń". Jak dodała, tamta epidemia była cykliczna, jak wszystkie pandemie.
"Stanie się też tak tym razem" - wyjaśniła badaczka.
Jak zaznaczyła, koronawirus "nie ma celów, szerzy się i tyle, a im bardziej się replikuje, tym bardziej może przetrwać".
"Jako pasożyt, którym jest, żyje tylko wtedy, kiedy zdoła wejść do komórki i w tym momencie przejmuje kontrolę. Gdybyśmy byli doskonali w dziedzinie środków ochrony, dramat byłby znacznie mniejszy, ale doskonali nie jesteśmy, a wirus wykorzystuje każdą szczelinę, by przeniknąć i reprodukować się" - wyjaśniła badaczka.
Położyła nacisk na to, że nadal nie ma skutecznej terapii, która pozwoliłaby wygrać z Covid-19; "ograniczyć tak, ale nie wyeliminować" - zastrzegła.
"Prawdopodobne jest to, że wirus ten nie zostanie pokonany tak, jak stało się z SARS-CoV w 2002 roku, a zatem, obawiam się, iż będziemy mieli z nim do czynienia jeszcze długo i przez kolejne sezony, jak z falami grypy" - powiedziała biolog z laboratorium wirusologii.