Fryzjerzy z Neapolu, strzygąc w czwartek ludzi na jednym z placów, domagali się od rządu Włoch zgody na otwarcie ich salonów, zamkniętych z powodu pandemii od marca. Wcześniej zapowiedziano, że zakłady fryzjerskie mogą wznowić pracę 18 maja.
Akcja protestacyjna fryzjerów odbyła się na neapolitańskim Piazza Bovio przed siedzibą Izby Handlu i Usług. Reprezentanci tej grupy zawodowej ustawili tam krzesła i zorganizowali happening polegający na strzyżeniu pod gołym niebem. Rozwiesili też transparent z hasłem: "Zaufanie do tych, którzy strzygą bezpiecznie, nie dla tych, którzy zarażają w ukryciu".
W rozdanych ulotkach protestujący wyjaśnili, że to ostrzeżenie przed zjawiskiem nielegalnych usług fryzjerskich, które szerzą się w czasie zamknięcia salonów. Rośnie zaznaczono liczba osób świadczących takie usługi w domach klientów.
Chcemy pokazać, że przy zastosowaniu odpowiednich środków prewencji dla nas i dla naszych klientów można pracować bezpiecznie i zmniejszyć do minimum ryzyko zakażenia - powiedzieli uczestnicy protestu, którzy podczas akcji mieli rękawiczki, maseczki i przyłbice ochronne.
Podziemna praca fryzjerów w domu z całą pewnością zwiększa ryzyko zakażenia, a zatem trzeba jak najszybciej otworzyć salony. Wśród wielu naszych kolegów panuje desperacja, bo nie są w stanie zapewnić nawet jedzenia swoim rodzinom - dodali.