Król Willem-Alexander i jego żona Maxima znaleźli się w ogniu krytyki po tym, jak w piątek udali się na wakacje do Grecji. Holendrom nie spodobało się, że kiedy oni muszą dostosować swoje życie do reżimu sanitarnego, koronowane głowy opuszczają zmagający się z epidemią kraj. To sprawiło, że rodzina królewska skróciła swój pobyt w Grecji do… jednego dnia.

Holandia należy obecnie do krajów, gdzie wirus SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się najszybciej, a liczba nowych zakażeń w przeliczeniu na mieszkańca należy do najwyższych na świecie. W Europie wyższy współczynnik mają obecnie tylko Hiszpanie i Czesi.

Od początku pandemii w całym kraju, w którym żyje 17 milionów ludzi, wykryto 220 052 infekcje koronawirusem, z czego 2950 zakończyło się tragicznie.

Aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, premier Holandii Mark Rutte wprowadził częściowy lockdown. "To będzie bolało, ale to jedyne rozwiązanie. Musimy być bardziej rygorystyczni" - mówił.

Holenderski rząd zdecydował się na zamknięcie barów i restauracji, w każdym domu można przyjąć nie więcej niż trzech gości dziennie, a podróże środkami transportu publicznego powinny być maksymalnie ograniczone - do niezbędnych.

Jednocześnie Rutte zaapelował do rodaków, by "nie testowali granic tych reguł".

Najwyraźniej słów tych nie wzięła do siebie rodzina królewska.

Król Willem-Alexander z żoną Maximą w piątek udali się na wakacje do Grecji, gdzie mają prywatną posiadłość.

Pod ich adresem natychmiast posypały się słowa krytyki - mimo że oficjalnie nie ma w Holandii zakazu wyjazdów za granicę. Niemniej jednak wielu osobom nie spodobało się, że kiedy "zwykli" obywatele muszą podporządkować swoje życie rodzinne i zawodowe sanitarnym wymaganiom, rodzina królewska opuszcza kraj, by szukać słońca na południu Europy.

Co więcej - na pokładzie rządowego samolotu.

To sprawiło, że już na drugi dzień król z małżonką wsiadł na pokład rejsowego samolotu linii KLM i wrócił w sobotę wieczorem do pałacu w Hadze.

Jak zauważa BBC, holenderska rodzina królewska nie pełni formalnych funkcji i to rząd jest odpowiedzialny za to, co robi i mówi publicznie król.

Stąd rykoszetem dostało się też premierowi Rutte za to, że nie odradził królowi wyjazdu na wakacje za granicą.

Tym bardziej, że nie była to pierwsza taka wpadka Willema-Alexandra i Maximy. W sierpniu zrobiono im zdjęcie podczas wakacji w Grecji, gdy podczas wizyty w restauracji nie zastosowali się do obowiązku zachowania odpowiedniego o dystansu.