W poniedziałek w Czech rozpoczęła się ostatnia faza znoszenia restrykcji, związanych z pandemią koronawirusa, która obejmuje m.in. gastronomię, turystykę, szkolnictwo podstawowe, czy usługi taksówkarskie. Nowe zasady pozwalają na częściowe zrezygnowanie z maseczek.
W Czechach można już zjeść posiłek w restauracjach i gospodach, napić się piwa lub wina, ale przejście przez lokal musi się odbyć w maseczce.
Część restauracji pozostała zamknięta, a plakaty przy wejściu informują o planowanym otwarciu dopiero za dwa dni lub w czasie weekendu.
W dużej części puste pozostawały lokale w samym centrum Pragi, zazwyczaj pełne zagranicznych turystów. Teraz ich nie ma, ale pojawiają się Czesi, choć nieliczni, bo reklamowana obniżka cen oferowanych potraw o 20 proc. jest mało atrakcyjna. Swoje pięć minut przeżywają lokalne restauracje i popularne "hospody", które stałym bywalcom zafundowały pierwszy kufel piwa.
Zniżkami i promocjami kuszą gości praskie hotele.
W poniedziałek zmieniły się zasady korzystania z basenów. Należy zachować odległości między pływającymi, a także limit metrów kwadratowych przypadających na gości. W efekcie, podobnie jak część restauracji, baseny pozostały zamknięte.
Czeskie media poinformowały, że bez większych przeszkód odbył się powrót uczniów klas 1-5 szkół podstawowych. Po dwóch i pół miesiącach do klas wrócili tylko ci, których rodzice się na to zdecydowali. Uruchomienie nauczania w szkołach podstawowych nie ma w Czechach charakteru obligatoryjnego.
Dzieci muszą utrzymywać dystans, w klasach może być połowa uczniów, a maseczki nie są obowiązkowe podczas lekcji.
Od poniedziałku zwiedzający mogą odwiedzać wnętrza czeskich pałaców i zamków.