Pięćdziesiąt milionów maseczek ochronnych zakupionych w kwietniu przez brytyjski rząd dla pracowników publicznej służby zdrowia, w ramach kontraktu o wartości 252 mln funtów, nie będzie używanych z powodu obaw o ich bezpieczeństwo.
Maseczki, które zamiast być zapinane z tyłu głowy zakładane są na uszy. Mogą tym samym nie przylegać wystarczająco ciasno i stwarzać zagrożenie przedostania się wirusa.
Na dodatek okazało się, że osobą, która pierwotnie zwróciła się do rządu w sprawie umowy był biznesmen Andrew Mills. Jest on jednocześnie rządowym doradcą handlowym i doradcą zarządu Ayanda Capital - firmy, od której zakupiono maseczki. Przekonywał w stacji BBC, że jego stanowisko nie wpłynęło na przyznanie kontraktu.