Do wymiany ognia między Kurdami z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) a tureckimi żołnierzami doszło w środę na północnym wschodzie Syrii - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Dzień wcześniej Ankara dokonała w tym rejonie nalotów na pozycje Kurdów.
Według Obserwatorium do starć doszło, gdy milicje YPG "otworzyły ogień w kierunku pojazdu opancerzonego tureckiej armii, który przekroczył granicę między Turcją i Syrią".
Wówczas siły tureckie ostrzelały z artylerii przygraniczne pozycje YPG w syryjskiej prowincji Al-Hasaka, a kurdyjscy bojownicy wystrzelili rakiety w kierunku tureckich żołnierzy - informował szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman. Dotychczas nie poinformowano o ofiarach walk.
We wtorek turecka armia dokonała nalotów w północnej Syrii oraz w regionie Sindżaru na północy Iraku, w których zginęło około 70 kurdyjskich bojowników. W środowych nalotach w północnym Iraku zginęło ich sześciu.
Jak podawał Reuters, naloty w Syrii były wymierzone w YPG, stanowiące kluczowy komponent Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które wspierane są przez USA i zbliżają się do bastionu Państwa Islamskiego w Ar-Rakce na północy Syrii. W środę SDF oskarżyły Ankarę, że atakiem na YPG chciała "utrudnić przebieg bitwy o Ar-Rakkę". Z kolei Departament Stanu wyraził zaniepokojenie tureckimi operacjami.
W środę YPG zaapelowały na Twitterze o utworzenie na północy Syrii strefy zakazu lotów.
Milicja YPG uważana jest przez Turcję za odgałęzienie PKK, która przez trzy dziesięciolecia walczyła z bronią w ręku przeciwko tureckim władzom i armii, a przez USA i Unię Europejską uznawana jest za organizację terrorystyczną.
Władze w Ankarze twierdzą, że członkowie PKK znajdują schronienie na zamieszkanych przez ludność kurdyjską obszarach w Iraku i Syrii.
(łł)