Nie żyje dziennikarz Maksim Borodin, który pisał o rosyjskich najemnikach z tzw. grupy Wagnera, którzy 7 lutego zginęli w ostrzale na terytorium Syrii. Borodin w piątek wypadł z okna swego mieszkania. Zmarł w niedzielę w szpitalu w Jekaterynburgu, nie odzyskawszy przytomności.

Polina Rumiancewa, redaktor naczelna jekaterynburskiej agencji informacyjnej Nowyj Dień, dla której pracował Borodin, nie wykluczyła, że jego śmierć nie była nieszczęśliwym wypadkiem ani samobójstwem. Jej zdaniem, Borodin nie miał powodów do targnięcia się na własne życie.

Aby zrozumieć, co się wydarzyło, musimy otrzymać dostęp do mieszkania. Zajmujemy się tym - zaznaczyła Rumiancewa.

Zapewniła, że Nowyj Dień poinformuje, jeśli w sprawie śmierci Borodina pojawi się ślad przestępstwa.

Pisał o rosyjskich najemnikach, którzy zginęli w Syrii

Maksim Borodin był jednym z dziennikarzy, którzy pisali o incydencie zbrojnym w Syrii z 7 lutego, gdy rosyjscy najemnicy z oddziału nazywanego grupą Wagnera zginęli w ostrzale przeprowadzonym przez siły lotnicze pod dowództwem USA.

Według medialnych doniesień, najemnicy próbowali wraz z syryjskimi wojskami rządowymi odbić pole naftowe, kontrolowane przez sprzymierzoną z USA arabsko-kurdyjską milicję pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF).

Odnosząc się do tych wydarzeń, władze w Moskwie podały jedynie, że udzieliły pomocy obywatelom Rosji i że w incydencie nie brali udziału żołnierze rosyjskich sił zbrojnych.

Media zachodnie i rosyjskie wielokrotnie pisały o grupie Wagnera, donosząc, że ta prywatna firma najemnicza walczy w Syrii. Podawano także, że formacja prowadziła działania zbrojne również na wschodzie Ukrainy.

Warto zauważyć, że działalność najemnicza jest w Rosji zakazana.


(e)