Polskie górnictwo dysponuje trzema kapsułami, które mogłyby być użyte w razie konieczności przeprowadzenia akcji ratowniczej podobnej do prowadzonej właśnie w Chile. Należą do Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Stacja ma trzy kapsuły o różnej średnicy - 1200, 1000 i 600 mm. Najmniejsza z nich jest bardzo podobna do tej, która będzie wkrótce użyta do wywiezienia 33 górników, uwięzionych od początku sierpnia w chilijskiej kopalni. Jak powiedział zawodowy ratownik górniczy Jacek Wicher z CSRG, nie była ona dotychczas używana do akcji ratowniczej, jest natomiast stosowana podczas planowanych akcji, czyli np. kontroli nieużywanych szybów.
Urządzenie wykonano według projektu i na zamówienie CSRG. Jest zrobione z metalu, wyposażone w oświetlenie i urządzenia zapewniające dopływ świeżego powietrza oraz łączność. Dzięki temu transportowany może mieć kontakt z prowadzącymi akcję ratowniczą. Kapsuła nie jest hermetyczna. Zbudowano ją z elastycznie połączonych elementów, by w razie potrzeby mogła np. ugiąć się w węższym odcinku otworu. Kapsuła jest obsługiwana przy pomocy znajdującej się na powierzchni wyciągarki, zaopatrzonej w duży zapas liny.
Jak ocenia Jacek Wicher, akcja w Chile została dobrze przygotowana. To ewenement na skalę światową - nikt nigdy nie prowadził takiego przedsięwzięcia. Życzę im powodzenia, żeby ich ogromny wysiłek nie poszedł na marne - powiedział.
Jedna z większych kapsuł CSRG była użyta do akcji ratowniczej, przeprowadzonej w sierpniu 2008 r. w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej. Dwaj pracownicy kopalni zostali wówczas uwięzieni w zawieszonej 300 metrów pod ziemią windzie, unieruchomionej ze względów bezpieczeństwa. Wcześniej będąca w trakcie wymiany lina sąsiedniej windy wymknęła się z zaczepów i w niekontrolowany sposób spadła na dół. Na miejsce sprowadzono właśnie przewoźny wyciąg ratowniczy - umieszczoną na wysięgniku kapsułę, która została opuszczona na dół. Obaj pracownicy zostali w niej wyciągnięci na powierzchnię.