Pięciu z trzydziestu trzech chilijskich górników zasypanych na głębokości 700 m pod ziemią w kopalni miedzi i złota w Copiapo ma objawy depresji - poinformowały tamtejsze władze. Mężczyźni odmawiają jedzenia, nie chcą z nikim rozmawiać, nie pozwoli się też sfilmować. Górników prawdopodobnie uda się uwolnić dopiero w okolicach świąt Bożego Narodzenia.
W przetrwaniu co najmniej czterech miesięcy pod ziemią mają im pomoc psychologowie. Będą z nimi rozmawiać przez specjalną linię telefoniczną.
Dziś będziemy przeprowadzać wywiady psychiatryczne z pięcioma mężczyznami, u których stwierdziliśmy zagrożenie dla stanu ich umysłów. Są odizolowani od swoich towarzyszy, nie chcieli pokazać swoich twarzy na filmie video, który kręcono pod ziemią, nie odżywiają się dobrze. Myślę, że słowo depresja jest właściwe, bo opisać ich stan - oświadczył minister zdrowia Chile.
Tymczasem pozostali górnicy organizują się, by przeczekać zbliżające się dni, tygodnie, miesiące. Na uwolnienie będą bowiem czekać prawdopodobnie do świąt Bożego Narodzenia. Podzielili się na trzy grupy, z których każda wyznaczyła sobie konkretne zadania: utrzymywania łączności, bezpieczeństwa i organizacji zaopatrzenia.
W listach do rodzin, wysyłanych sondą na powierzchnię, starają się podtrzymywać na duchu swych najbliższych. Oni tam pod ziemią trzymają się bardzo dzielnie - powiedział chilijski minister zdrowia Jaime Manalich, który rozmawiał z zasypanymi górnikami przez telefon.
Powiedzieliśmy im całą prawdę i przyjęli ją do wiadomości. Są spokojni i chcą współpracować z ekipami ratowniczymi - przyznał chilijski minister. Jego słowa cytuje dziennik "El Mercurio".
W czwartek cały kraj zobaczył, jak żyją górnicy. Mario Sepulveda, "El Terry", jak go nazywają koledzy, ojciec dwojga małych dzieci, nagrał film, dzięki małej kamerze wideo opuszczonej na dół. To w sumie 25 minut: ciemne i niewyraźne obrazy. Nie można jednak było się zorientować, w jakim stanie zdrowia jest tych trzydziestu trzech uwiezionych pod ziemią.
Kamera pokazała kartony i nosze, z których zrobili sobie posłania, kostki domina do gry wykonane z papieru, szafkę ze skrzyni, przerobioną na kredens z zapasami żywności przysyłanymi z góry i "łazienkę", to jest wnękę, w której przechowują szczoteczki do zębów i leki.
Do mycia służą im chusteczki higieniczne dzielone na czworo.
Od 5 sierpnia, gdy zostali uwięzieni pod ziemią, każdy z górników schudł 10 kilogramów, są odwodnieni. Teraz wypijają dziennie 4 litry wody, dostarczanej im z powierzchni w kapsułach opuszczanych wąskim szybem komunikacyjnym, który udało się wywiercić w ciągu trzech tygodni.
Na głębokości, na której się znajdują, temperatura wynosi stale 29,5 stopnia Celsjusza.
Jeden z zasypanych, górnik z 25-letnią praktyką i uprawnieniami pielęgniarza, Yonni Barrios, okazał się nieocenionym współpracownikiem ekip medycznych pracujących na powierzchni. Przeprowadził badania krwi i moczu u swych towarzyszy. Po wysłaniu na górę pozwoliły zdiagnozować stan zdrowia wszystkich 33 uwięzionych.
Minister Manalich mówi, że jest niezły. W wyniku głodówki (przez trzy tygodnie pili po łyku mleka i jedli po łyżeczce tuńczyka i biszkopcie co 48 godzin) u jednego z górników ustąpiły objawy cukrzycy, na którą chorował.
Do Copiapo przybywają codziennie członkowie rodzin zasypanych górników. Od soboty lub niedzieli będą się mogli kolejno komunikować z bliskimi dzięki specjalnej linii telefonicznej.
BBC/RMF FM/PAP