Węgierskie służby zamknęły granicę z Serbią, by nie dopuścić do napływu kolejnych tysięcy imigrantów. Na granicy w Roszke uchodźcy mniejszymi lub większymi grupkami gromadzą się drugiej stronie płotu, ale na razie nie próbują go forsować - informuje nasz wysłannik Maciej Pałahicki.
Węgrzy postawili wagon towarowy na torach kolejowych, którymi do tej pory przechodzili. Owinęli go drutem kolczastym.
Wzdłuż granicy, co 100 metrów, są rozstawiani policjanci.
Na razie uchodźcy zabijają czas, grając w piłkę, ale to może szybko się zmienić - mówi miejscowy dziennikarz. Mogą stać się agresywni. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy. Najgorsze, gdyby doszło do starcia między uchodźcami a policją i wojskiem. To byłaby tragedia - dodał.
Niestety, wszystko się może zdarzyć. Obie strony są bardzo zdeterminowane - uchodźcy, by przekroczyć granicę, a węgierscy policjanci, by do tego nie dopuścić.
Przypomnijmy, że władze Węgier ogłosiły dziś w zwiazku z kryzysem migracyjnym stan kryzysowy w dwóch komitatach (województwach) na południu kraju, także przy granicy z Serbią. Krótko wcześniej, o północy z poniedziałku na wtorek weszły w życie nowe przepisy, które przewidują m.in. do trzech lat więzienia dla osób nielegalnie przekraczających granicę oraz do pięciu, jeśli osoba ta jest uzbrojona lub niszczy ogrodzenie. Zwiększono również kary dla przemytników ludzi.
Dziś Węgry podjęły decyzję o przygotowaniu planów budowy ogrodzenia na odcinku granicy z Rumunią. Szef MSZ w Budapeszcie Peter Szijjarto wyjaśnił, że krok taki jest potrzebny, ponieważ prawdopodobnie presja migracyjna zmieni teraz kierunek z powodu ogrodzenia wznoszonego na granicy węgiersko-serbskiej.Ogrodzenie, którego początek znajdzie się u zbiegu granic Węgier, Rumunii i Serbii, będzie budowane "na rozsądnej długości" granicy, jeśli presja migracyjna przesunie się w kierunku Rumunii - powiedział minister na konferencji prasowej.
(mal)