Szefowa MSW Teresa Piotrowska nie pojawiła się we wtorek u prezydenta. Andrzej Duda zapraszał ją do siebie na godzinę 17. Chciał porozmawiać o ustaleniach wczorajszego spotkania ministrów spraw wewnętrznych krajów Unii, na którym zapadły ustalenia dotyczące rozdziału uchodźców w państwach członkowskich.
Minister Teresa Piotrowska nie spotkała się z prezydentem, bo – jak tłumaczyła wcześniej jej rzeczniczka - jest w Brukseli. Później okazało się jednak, że minister wróciła do Polski, ale nie zamierza spotkać się z prezydentem, bo w Brukseli trwają jeszcze negocjacje ws. uchodźców.
Prezydencki minister Krzysztof Szczerski twierdzi, że prezydent Andrzej Duda ciągle oczekuje na spotkanie z minister spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską. Jak podkreślił, rozmowa mogłaby się odbyć także w innym terminie, który zaproponuje szefowa MSW. Nie uważamy za konieczna angażować w sprawę panią premier - podkreślił.
Sam prezydent Andrzej Duda podkreślił, że chce dowiedzieć się od szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, jakie miała wytyczne na wczorajsze spotkanie ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli. Prezydent zaznaczył, że chce też znać przebieg głosowania i rozmów, które je poprzedzały.
Prezydent podkreślił, że chce też poznać dalsze plany polskiego rządu ws. uchodźców i dowiedzieć się, jaka będzie korzyść dla Polski z decyzji, którą podjął wczoraj rząd. Decyzje wczoraj w czasie Rady podejmowała pani minister Piotrowska. To pani minister Piotrowska słyszała wszystkie argumenty i ja rozumiem, że to pani minister Piotrowska jest mi w stanie przekazać sytuację. Na to liczę i uważam, że tego wymaga uczciwość, rzetelność w polityce i współdziałanie - dodał prezydent.
Andrzej Duda przypomniał w środę w rozmowie z dziennikarzami, że jeszcze przed spotkaniem ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli, zanim decyzje ws. podziału uchodźców zostały podjęte, mówił w trakcie spotkania prezydentów grupy Arraiolos w Erfurcie, że "solidarność europejska oznacza partnerstwo". A partnerstwo oznacza, że na krajach mniejszych, słabszych, nie wymusza się siłą decyzji. Wczoraj doszło do takiej sytuacji - ocenił prezydent.
Według premier Ewy Kopacz powiedziała formułą spotkań między prezydentem i rządem jest Rada Gabinetowa. Jak dodała, kilkakrotnie bezskutecznie apelowała o zwołanie posiedzenia Rady.
A jeśli dziś otoczenie pana prezydenta uważa, że wszczynanie awantur wtedy, gdy polski premier będzie w dalszym ciągu negocjował - bo chodzi o kompleksowy plan w tej chwili walki z tym kryzysem imigracyjnym - i że najlepszym momentem do tego, by politycznie to rozgrywać i robić awanturę w Polsce, jest właśnie ten moment, kiedy ja tu jestem, to wydaje mi się, że nie tędy droga - oświadczyła premier.
Oceniła, że otoczenie Dudy "chyba też nie do końca jest merytorycznie przygotowane". To nie tylko pani Teresa Piotrowska, która jest szefem MSW, uczestniczyła w negocjacjach, to jest cały mechanizm. U nas tak się (to) odbywa, u nas w partii, w rządzie polega to na podejmowaniu decyzji po wielogodzinnych dyskusjach, negocjacjach i przy współudziale zarówno ministra spraw zagranicznych, ministra sprawę wewnętrznych i wtedy podejmowane są decyzje - powiedziała Kopacz.
A nie jednoosobowo, tak, jak pewnie będzie się to odbywać w rządzie, który ma teraz aspiracje do tego, by przejąć władzę - dodała szefowa rządu. Powtórzyła deklarację, że jest gotowa, wraz z ministrami swego rządu, do tego, żeby "usiąść przy jednym stole" z prezydentem i "przekazać mu pełną wiedzę".
To niepotrzebna demonstracja prezydenta - ocenia były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Nie powinno być tak, że prezydent nie spotyka się z panią premier. To jest demonstracja z jego strony. To jest niestosowne. To jest nawet bym powiedział niekonstytucyjne, bo konstytucja nakłada na prezydenta obowiązek współpracy z rządem – uważa Cimoszewicz. Dodaje też, że ministrowie powinni informować prezydenta, jeśli ten tego chce. Tyle, że tym razem nie chodzi o informację, a o prostą grę polityczną z obu stron. Ewa Kopacz chce wciągnąć prezydenta do tej rozgrywki o uchodźców, a prezydent chce mieć możliwość recenzowania rządu, ale bez bezpośredniego starcia z szefową rządu.
Kryzys migracyjny był tematem nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli, który zaczął się w środę wieczorem.
Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. UE zgodziła się, że będziemy dzielić 120 tys. Natomiast w tej chwili podjęliśmy decyzję o podziale 66 tys. uchodźców, z czego Polsce przypadnie ok. 5 tys. uchodźców - i ta liczba będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie, takie jak: Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia. Poza tymi dwoma tysiącami, na które zgodziliśmy się wcześniej, ta liczba to będzie ok. 4,5 tys. - mówił wczoraj wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski, komentując decyzje szefów MSW.
Trzy państwa Grupy Wyszehradzkiej (Czechy, Słowacja, Węgry) były przeciwne decyzji o podziale uchodźców.
Mariusz Piekarski
(mpw)