Polska i Grupa Wyszehradzka wygrały batalię w sprawie uchodźców. Przymusowe rozlokowywanie 160 tysięcy uchodźców okazało się kompletnym fiaskiem. Kanclerz Niemiec Angela Merkel i Jean Claude Juncker w ostatnich dniach nieśmiało przyznali się do błędów.
Dyplomaci w Brukseli przyznają, że Polsce nic już nie grozi za to, iż do tej pory nie przyjęła ani jednego uchodźcy z przypisanej kwoty prawie 7 tysięcy. Komisja Europejska nie pozwie Polski do unijnego Trybunały Sprawiedliwości, bo do tej pory żaden kraj, nawet Niemcy, nie spełnił jej oczekiwań.
Przecież Komisja nie pozwie wszystkich krajów Unii - zauważa rozmówca dziennikarki RMF FM.
Bardzo dobrym pomysłem Grupy Wyszehradzkiej było powtarzanie przez cały czas jak mantry, że najpierw trzeba zacząć od ochrony zewnętrznych granic UE.
Prawdopodobnie upadnie także pomysł olbrzymich kar finansowych (do 250 tys. euro) za odmowę przyjęcia uchodźcy. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM przeciwko karom opowiedziały się już 22 kraje. "Nie" mówią te kraje, które się nie zgadzają na kary jak i ci, którzy uważają, że to za mało - mówi dyplomata.
Polski minister ds. europejskich Konrad Szymański uważa, że Bruksela powinna wycofać swój projekt reformy azylowej zakładający stały mechanizm i kary. Trudno jednak sobie wyobrazić, że Komisja Europejska przyzna się oficjalnie do błędu i do swojej przegranej.
Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby KE wycofała się z jakiegoś projektu - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM.
Co zrobi Bruksela? Nie bardzo wiadomo.
Może posłuży się krajem przewodniczącym w Unii i jego rękami skoryguje swoje pomysły - spekuluje jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM. Dlatego Komisja robi teraz dobrą minę do złej gry.
Trzeba rozróżnić między solidarnością, która powinna płynąć z serca, a unijnym prawem, którego nie można traktować w sposób wybiórczy - tłumaczy nowe stanowisko Brukseli rzecznik KE Margaritis Schinas.
Oficjalnie więc nic się nie zmieniło. Tak naprawdę - zmieniło się wszystko.
(j.)