"Ten stopień oznacza walkę, żeby był gotowy na mecz z Irlandią. Występ z Irlandią grozi kontuzją, która może na dłuższy okres wyeliminować go z gry. Gorzej być nie mogło" - mówi o kontuzji Kamila Grosickiego, gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic redaktor naczelny Przeglądu Sportowego Michał Pol. Pytany o mecz Polska-Litwa odpowiada, że "to była gra z ciężkimi nogami, trochę na zaciągniętym hamulcu". Jego zdaniem może to być brak świeżości. "Być może psychologicznie zawodnik nie jest w stanie zagrać na 100 proc. wiedząc, że grozi to takimi kontuzjami jak np. Rybusa" - analizuje ekspert. Dodaje, że wszyscy są w nerwach i wszyscy sobie mówią, że z taką grą jak z Holandią, czy Litwą, to jedziemy na tradycyjne 3 mecze. "Poprzednie reprezentacje miały siłę do 60 minuty, a ta potrafiła grać do końca. Wiemy na co tych chłopaków stać" - mówi, przed Euro, Michał Pol.
Tomasz Skory: Po wczorajszym meczu towarzyskim z Litwą, a na dwie godziny przed wylotem reprezentacji do Francji - skąd właśnie wróciłeś nota bene - przede wszystkim trzeba spytać o kostkę Kamila Grosickiego. Wersja oficjalna to skręcenie stawu skokowego, skutkujące nadwyrężeniem aparatu stawu torebkowo-więzadłowego - naprawdę jest ponoć gorzej?
Michał Pol: Są trzy stopnie tego urazu. Pierwszy - najmniej groźny. To niestety jest stopień drugi - czyli naderwanie. A jest jeszcze trzeci - zerwanie i ten rzeczywiście eliminowałby Kamila w ogóle z marzeń o występie na Euro. Ten oznacza walkę - o to, żeby był gotowy na mecz z Irlandią.
A to jest możliwe w kilka dni zaledwie?
Dzisiejsza medycyna nie takie cuda zna. Ale występ z Irlandią grozi kontuzją, która może go nawet na dłuższy okres wyeliminować z gry. Gorzej być nie mogło. Chyba, że spotkałoby to Roberta Lewandowskiego...
Zapytałem o Grosickiego, bo ktokolwiek oglądał wczorajszy mecz to zapamiętał chyba tylko jego aktywność na boisku.
Właściwie jedyny piłkarz - nie mówię o bramkarzach, którzy się wykazali. Z Holandią Wojtek Szczęsny - znakomity występ. Wczoraj Łukasz Fabiański, również Artur Boruc. To jest ból głowy dla trenera - właściwie nie podejmie złej decyzji...
...wszyscy są dobrzy.
Jeśli chodzi o pozostałych zawodników - to była gra z ciężkimi nogami, na takim zaciągniętym hamulcu. Nie wiem, czy to jest efekt przygotowań? Przecież miały być o wiele lżejsze niż w przypadku poprzednich turniejów. Tam selekcjonerzy - jak już wiemy po latach - zajeżdżali reprezentantów. Tymczasem i z Holandią i wczoraj to było takie 10 minut, kiedy my tak naprawdę zagraliśmy. Oczywiście to były mecze towarzyskie, ale jak sobie przypomnimy takie mecze z Czechami czy z Islandią - to była fenomenalna gra do ostatniej minuty. Tutaj jeden Grosik, który rzeczywiście grał na swoim normalnym poziomie. Teraz pytanie - czy to jest brak świeżości? Nikt nie chciał być w takiej sytuacji jak Grosik - to był taki rajd na polu karnym. Obrońca czysto interweniował, ale poturbował Grosika. Być może psychologicznie zawodnik nie jest w stanie zagrać na 100 proc., wiedząc, że grozi to takimi konsekwencjami - jak kontuzja Pawła Wszołka czy Maćka Rybusa. W Arłamowie widzieli łzy w ich oczach.
Pewnie dlatego trener Nawałka nie wystawił wczoraj Roberta Lewandowskiego, żeby nie przydarzyło mu się coś, co przydarzyło się Grosickiemu.
Może trzeba było szybciej zdjąć tego Grosickiego z boiska. Kamil Glik - kluczowy absolutnie - zszedł, Grzegorz Krychowiak - to był jego pierwszy występ od tej kontuzji, której doznał w meczu z Barceloną w finale Pucharu Króla. Była walka, żeby on zdążył na Irlandię - jak widać wyszedł już na Litwę.
A Milik? Zawód.
Większość zawód. Teraz obracamy się trochę w takiej sferze kibicowskich przeczuć, marzeń - czyli mówimy: "A może to zasłona dymna? Najlepsze pokażemy dopiero na Euro" - taki element pocieszania się. Ale jak sobie przypomnimy wszystkie poprzednie turnieje - te cztery w XXI wieku, na których graliśmy - to zawsze jechaliśmy "wygrać turniej". W ostatnich meczach wygrywaliśmy z Andorą, Mołdawią... Jechaliśmy tacy "napakowani" - "co my tutaj teraz nie pokażemy" i nie wychodziliśmy z grupy. A teraz wszyscy są w nerwach i wszyscy sobie mówią: "z taką grą jak z Holandią czy z Litwą to my jedziemy na ..."
Ale sparingi przed dużymi imprezami mają też czasami wyprowadzić w pole przyszłych przeciwników, zrobić im sieczkę z mózgu, żeby się nie mogli zorientować, jaka jest nasza taktyka, nasze umiejętności. To się chyba Nawałce udało - nikt nie wie, na co stać drużynę, która w takim stylu remisuje z Litwą, a potrafiła wygrać z Niemcami.
Tylko, że to było w 2014 roku - oczywiście jedziemy na tej opinii, wiemy, na co tych chłopaków stać. Widzieliśmy ich w eliminacjach, widzieliśmy ich przeciwko Irlandii, Szkocji - jak fantastycznie potrafili grać, siłowo wytrzymać. Te poprzednie reprezentacje miały siły do 60 minuty mniej więcej - a ta potrafiła grać do końca.
Czy są jakieś plusy wczorajszego meczu? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl