W poniedziałek w Nicei doszło do największej sensacji w mistrzostwach Europy od 2004 roku, kiedy tytuł wywalczyła Grecja. Debiutujący w imprezie tej rangi piłkarze Islandii pokonali Anglię 2:1.

W poniedziałek w Nicei doszło do największej sensacji w mistrzostwach Europy od 2004 roku, kiedy tytuł wywalczyła Grecja. Debiutujący w imprezie tej rangi piłkarze Islandii pokonali Anglię 2:1.
Piłkarze Islandii /TOLGA BOZOGLU /PAP/EPA

Anglicy mieli wymarzony początek meczu. Już w trzeciej minucie w polu karnym sfaulowany został Raheem Sterling, a chwilę później "jedenastkę" na gola zamienił Wayne Rooney. Taki obrót sprawy nie załamał jednak "Wikingów". Zaledwie kwadrans później to oni prowadzili 2:1.

Islandczycy odpowiedzieli już dwie minuty po stracie gola. Po dalekim wrzucie z autu w angielskie pole karne do piłki dopadł Ragnar Sigurdsson, który uprzedził Kyle'a Walkera i pokonał Joe Harta. W 18. minucie angielski bramkarz ponownie dał się pokonać. Za późno zareagował na strzał Kolbeinna Sigthorssona i piłka po jego dłoni wtoczyła się do bramki.

Anglicy dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili poważnie zagrozić Islandczykom. W pierwszej połowie uderzeń z dystansu próbowali Dele Alli i Harry Kane. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Skoncentrowani na obronie Islandczycy skutecznie wybijali z rytmu rywala i przyczajeni czekali na dogodną okazję do wyprowadzenia kontrataku.

Dwukrotnie byli blisko powiększenia prowadzenia. W 55. minucie z pięciu metrów Sigurdsson trafił przewrotką prosto w Harta, a w 83. Anglik z trudem obronił strzał Arona Gunnarssona.

Skład Anglii wypełniony był uzdolnionymi ofensywnie piłkarzami, jednak niczego wartościowego na tych mistrzostwach nie pokazali. Kane miał szansę jeszcze tylko w 79. minucie, ale główkował za lekko. Nic nie zdziałał także wprowadzony na ostatnie 30 minut Jamie Vardy, choć waleczności nie można mu było odmówić.

Tym samym trwa fatalna seria występów drużyny "Trzech Lwów" w czempionacie Starego Kontynentu. Meczu fazy pucharowej nie zdołali wygrać od 2000 roku. Nie wyszli wtedy z grupy, w 2004 i 2012 przegrywali w ćwierćfinale po karnych (najpierw z Portugalią, a potem z Włochami). Natomiast na Euro 2008 nie zdołali się zakwalifikować.

Jednym z trenerów Islandii jest Lars Lagerbaeck. Doświadczony szwedzki szkoleniowiec w latach 2000-09 prowadził reprezentację swojego kraju. W tym czasie przyszło mu grać z Anglią sześć razy i nigdy nie przegrał.

W ćwierćfinale piłkarze z 330-tysięcznego państwa zmierzą się w niedzielę z Francją.

(az)