Wielotysięczna manifestacja przeszła ulicami Londynu. Demonstranci domagali się powtórnego referendum w sprawie brexitu.
Kilkaset tysięcy osób uczestniczyło w marszu za drugim referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Wśród manifestujących byli m.in. pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon i burmistrz stolicy Sadiq Khan.
Na ulicach widać było tysiące ludzi owiniętych we flagi Unii, mieli bębny, megafony i transparenty, a na nich hasła: "Nie dla brexitu", "Dajcie nam głos", "Chcemy drugiego referendum".
Wśród maszerujących było wielu posłów największych partii politycznych, a także zorganizowana grupa Polaków, którzy od kilku dni zwoływali się za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Ostatnie sondaże wskazują, że Brytyjczycy są głęboko podzieleni w sprawie brexitu.
Demonstranci chcieli wywrzeć wpływ na posłów Izby Gmin, którzy w przyszłym tygodniu mogą ponownie głosować nad projektem porozumienia zawartego z Brukselą, dotyczącego opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię.
Opcja drugiego referendum nie jest obecnie jednoznacznie popierana przez żadną z obu największych partii politycznych. Premier Theresa May wielokrotnie wykluczała takie rozwiązanie, a lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn wyrażał swoją preferencję dla alternatywnych rozwiązań, np. alternatywnego projektu porozumienia w sprawie warunków wyjścia lub przedterminowych wyborów parlamentarnych.
W środę przed południem May zwróciła się do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z formalnym wnioskiem o wydłużenie procesu wyjścia W. Brytanii z UE do 30 czerwca. Brytyjska premier tłumaczyła, że nieznaczne odroczenie brexitu jest niezbędne w związku z planami trzeciego głosowania nad projektem umowy regulującej opuszczenie Wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo.
Rada Europejska przyjęła w konkluzjach czwartkowego szczytu, że nowym terminem domyślnego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będzie 12 kwietnia. Taka data obowiązywałaby w przypadku nieprzyjęcia przez Izbę Gmin porozumienia w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty do końca przyszłego tygodnia.
Władze w Londynie musiałyby się wówczas zdecydować na wyjście z UE bez umowy lub złożenie nowego wniosku o długoterminowe przedłużenie, zobowiązując się jednak do udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego i przedstawiając powód dla opóźnienia: chęć znalezienia nowego modelu relacji, np. zakładającego pozostanie w unii celnej i wspólnym rynku lub właśnie przeprowadzenia drugiego referendum w tej sprawie.
Jeśli jednak Izba Gmin poprze przed końcem marca proponowane porozumienie - pomimo odmowy w dwóch poprzednich głosowaniach - to data opuszczenia Wspólnoty zostałaby zmieniona na 22 maja. Takie przedłużenie miałoby jednak wyłącznie charakter techniczny, pozwalając obu stronom na dopełnienie procesu ratyfikacji umowy oraz przyjęcie niezbędnych ustaw.
W. Brytania ma także opcję jednostronnego wycofania się z procesu wyjścia z UE na mocy artykułu 50. unijnych traktatów. W ciągu ostatnich dni ponad 4 mln osób podpisały się pod petycją w tej sprawie do brytyjskiego parlamentu, dzięki czemu stała się najpopularniejszym wnioskiem na stronie parlamentu w historii.
Taka opcja była jednak wielokrotnie wykluczana przez rząd jako sprzeczna z decyzją podjętą w referendum z 2016 roku.