Zwolennicy Brexitu opublikowali zarys prac legislacyjnych, jakie ich zdaniem powinny zostać podjęte w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. O tym, czy Wyspiarze pozostaną we wspólnocie - zdecydują podczas referendum - 23 czerwca.
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii najważniejsza będzie ustawa, która unieważni automatyczne prawo obywateli wspólnoty do wjazdu na Wyspy. To łączy się z rosnącym poziomem imigracji, który jest zasadniczą kwestią dla zwolenników Brexitu. Chcą oni także usankcjonować zakończenie zwierzchności Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nad brytyjskimi sądami. Dodać do tego trzeba ustawę przywracającą brytyjskiemu rządowi prawo do zawierania bilateralnych umów handlowych, i tę zapewniającą dofinansowanie służby zdrowia z pieniędzy zaoszczędzonych z unijnych składek.
Zdaniem rzecznika obozu opowiadającego się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii, Brexitowcy nie posiadają realnego planu działania, jedyne co oferują, to nieodpowiedzialny skok w nieznane. Żaden inny kraj nie opuścił wcześniej szeregów Unii Europejskiej. Jeśli wynik referendum na to wskaże, obowiązek wszczęcia zapewnionej w traktacie lizbońskim procedury spadnie na rząd. On też będzie podejmował dalsze kroki legislacyjne. Zwolennicy Brexitu, jeśli wygrają referendum, będą mogli jedynie o nie zabiegać.
Niektórzy komentatorzy zauważają, że Brexit może doprowadzić do poważnych zawirowań na szczeblu politycznym. Ich zdaniem nie ma pewności, czy premier David Cameron utrzyma się na stanowisku, jeśli zagłosują na "nie". Niewykluczone nawet, że na Wyspach rozpisano by wówczas przyspieszone wybory parlamentarne. Wątpliwe by po referendum - bez względu na jego wynik - została zachowana obecna równowaga sił w rządzie.
Komentatorzy zauważają także, że sugestie eurosceptyków należy interpretować jako listę pobożnych życzeń, ponieważ o pracach legislacyjnych decyduje rząd.
APA