Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął pod lupę zakupy Polaków w internecie. Jak się okazało, internetowi sprzedawcy nie zawsze działają zgodnie z prawem. UOKiK prowadzi prawie 60 postępowań w sprawie nierzetelnych e-sklepów. Najczęstsze wątpliwości dotyczą nierespektowania naszego prawa do zwrócenia towaru.
Podstawowa zasada robienia zakupów przez internet jest taka, że zawsze - niezależnie od powodu - mamy 10 dni na zwrócenie towaru. Jeżeli sklep nie chce się na to zgodzić, to łamie prawo. Za pół roku, ten termin ma zostać wydłużony do 14 dni. Nie powinno mieć tu znaczenia, że jakiś sklep napisze w regulaminie "towarów kupionych w promocji oddać nie można". Również w tym przypadku ta zasada ma obowiązywać.
Wyjątek stanowić będzie żywność oraz aukcje przeprowadzane w sieci. Jeżeli na portalu aukcyjnym, kupimy coś od osoby prywatnej to dziesięciodniowe prawo do namysłu i zwrotu nam nie przysługuje. Jeżeli na aukcji kupimy coś od firmy - to w tym przypadku towar możemy oddać.
Jeżeli sklep internetowy nie potwierdzi na piśmie informacji o możliwości odstąpienia od umowy to termin reklamacji wydłuży się do trzech miesięcy. Jeżeli jednak klient otrzyma wszystkie wymagane prawem informacje to czas odstąpienia od umowy skraca się do 10 dni. Data liczy się od dnia otrzymania wymaganych informacji.
Trudniej jest zwrócić towar kupiony przez internet za granicą. Zazwyczaj mamy na to co najmniej siedem dni, ale nie wszystkie kraje respektują unijną dyrektywę w tej sprawie.
Pamiętajmy też, że sklep działający w internecie ma obowiązek uznawania reklamacji i wystawiania rachunków.
UG