W następne święta ugotuję mniej jedzenia - powtarzamy co roku. I co roku scenariusz się powtarza: stoły zastawione potrawami, a po świętach pełna lodówka. Bank Żywności apeluje, by nie marnować jedzenia, które nam zostało.
Wszelkie produkty, które nie zostały napoczęte i mają datę terminu przydatności do spożycia, można przynieść do Banku Żywności. To w ostateczności . Najpierw proponuję rozejrzeć się wokół siebie, czy ktoś jej nie potrzebuje - zaznacza jednak Jadwiga Wojciechowska, prezes toruńskiego BŻ.
Jak mówi Wojciechowska, wielu potrzebujących się do tego nie przyzna. Jeśli jednak znamy naszych sąsiadów, można podejść i powiedzieć: przepraszam, wyjeżdżam. Albo kupiłem za dużo, zmarnuje się, a pan pewnie zje. W różny sposób można to przekazać - radzi prezes.
Niestety Bank Żywności nie może przyjąć swojskich, domowych potraw. Nie pozwala na to prawo. Wiem, że takie jedzenie, np. pierogi, są znakomite, lepsze sto razy od "kupnych", ale nasza żywność musi być atestowana i mieć termin ważności - przypomina Wojciechowska.
Jednak gotowe potrawy czy inne produkty hermetycznie zamknięte, których po prostu kupiliśmy za dużo, nie zmarnują się na pewno. Jak mówią w Banku Żywności, ze względu na liczbę potrzebujących jedzenie bardzo szybko się rozchodzi.
Nie brak też ludzi z dobrym sercem. Przyszedł młody człowiek z paczką, którą dostał z zakładu pracy. 10,5 kilograma produktów, kurczak, dobrej jakości wędliny... i to nam zostawił. Nie chciał nawet podać nazwiska. A pytałam, bo wiem, że obdarowani chcą wiedzieć takie rzeczy - opowiada Jadwiga Wojciechowska.