Zdetronizowany ukraiński czempion wagi ciężkiej Władimir Kliczko zapowiedział, że w rewanżu z Tysonem Furym pokaże cały swój potencjał. Zakończony sensacyjną porażką Kliczki pojedynek odbył się w sobotę na gali w Duesseldorfie. Brytyjczyk, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów, odebrał Kliczce pasy mistrza świata WBA, WBO i IBF.

Zdetronizowany ukraiński czempion wagi ciężkiej Władimir Kliczko zapowiedział, że w rewanżu z Tysonem Furym pokaże cały swój potencjał. Zakończony sensacyjną porażką Kliczki pojedynek odbył się w sobotę na gali w Duesseldorfie. Brytyjczyk, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów, odebrał Kliczce pasy mistrza świata WBA, WBO i IBF.
Władimir Kliczko w czasie walki z Tysonem Furym w Duesseldorfie /ROLF VENNENBERND /PAP/EPA

Bezpośrednio po pojedynku byłem niezwykle sfrustrowany - przyznał teraz Ukrainiec. Po kilku nieprzespanych nocach wiem na pewno, że tkwi we mnie więcej potencjału od tego zaprezentowanego w walce z Furym. W rewanżu zmienię taktykę pojedynku - zapowiedział.

Starcie, które miało miejsce w Duesseldorfie w nocy z 28 na 29 listopada, zostało zakontraktowane na 12 rund i tyle właśnie trwało. 39-letni Kliczko nie potrafił znaleźć sposobu na 12 lat młodszego rywala. Przede wszystkim walczył bardzo asekuracyjnie, wręcz bojaźliwie, a w akcjach ofensywnych nie podejmował żadnego ryzyka. Fury natomiast uciekał z linii ciosów i dużo balansował tułowiem. Zdarzało mu się prowokacyjnie opuszczać ręce.

Efekt był taki, że kibice obejrzeli mało widowiskową, nudną walkę - za to z rozstrzygnięciem, jakiego przed pierwszym gongiem mało kto się spodziewał: Fury zwyciężył jednogłośnie na punkty (115:112, 115:112, 116:111).

Kliczko, dla którego była to 19. z rzędu walka w obronie tytułów mistrza świata, poniósł pierwszą porażkę od 2004 roku.

(edbie)