My już swoje zaproponowaliśmy i nie mamy nic więcej do dodania - tak Tomasz Adamek opisuje rozmowy Ziggy'ego Rozalskiego z menedżerem Nigeryjczyka Samuela Petera, Iwajło Gotzewem. To z Peterem polski pięściarz miałby się zmierzyć w pojedynku eliminacyjnym w drodze do walki o pas federacji IBF.
Przemek Garczarczyk, AS Info: Gotowy do nart czy myślami ciągle przy boksie?
Tomasz Adamek: Już przy nartach, właśnie przygotowuję je do umocowania na samochodzie (pięściarz tradycyjnie wyjeżdża na narty do Lake Placid). Trochę tego jest, bo jak zawsze wybieramy się całą rodziną plus oczywiście rodzina Ziggy'ego Rozalskiego. Narty są dla mnie w porządku, Roger Bloodworth popiera ten pomysł, bo bardzo wzmacniam nogi, a przecież wiesz, że bez nóg nie ma boksu. Ale o boksie też trochę myślę, bo to mój zawód przecież. Poza tym zawsze lubiłem jak najszybciej wiedzieć, z kim będę walczył, mieć wszystko ułożone.
Były dalsze rozmowy z Iwajło Gotzewem?
Nie było i już więcej z naszej strony nie będzie. Myśmy swoją najlepszą propozycję złożyli już w minionym tygodniu. Najlepszą, na jaką Sam Peter może liczyć od kogokolwiek na świecie. Teraz wszystko zależy od niego i od jego menedżera.
Miedzy innymi dlatego, że HBO musi mieć gotowy rozkład transmisji na pierwsze 3-4 miesiące roku ustalone nie później niż do 15 stycznia, pojawiły się informacje, że przed tym terminem będziemy znali datę walki jednego z braci Kliczko z Davidem Haye. Wierzysz w to?
Nie bardzo. Coś musiałoby się bardzo zmienić, żeby dwa obozy, które nie mogą się dogadać przez rok, dogadały się w ciągu dwóch tygodni.
Czy może to automatycznie oznaczać, że wróci twój temat walki z Władimirem?
Może tak być, Shelly Finkel dzwonił trzy dni temu do Ziggy'ego, ale jak już wcześniej rozmawialiśmy, nas interesuje walka na układach partnerskich. Wiadomo, że procentowo Kliczko musiałby dostać więcej, nawet do 75 procent puli, bo jest mistrzem świata, ale nigdy nie zgodzimy się na żadne inne ustępstwa. Wolimy być obowiązkowym rywalem w rankingu IBF, wywalczyć naszą pozycję na ringu. Wracam z nart zaraz po Nowym Roku i chciałbym wtedy myśleć już tylko o przygotowaniach do następnej walki.
Doug Fischer, który dzieli pracę komentatora bokserskiego między "The Ring" oraz HBO, wstawił cię do "10" roku bez podziału na kategorie wagowe. Miła niespodzianka?
Bardzo miła, postaram się na to niezwykłe wyróżnienie zasłużyć walkami w 2011 roku. Cieszę się, że ktoś zauważa, jak wielką pracę mógł zrobić w wielkiej Ameryce , w wielkim amerykańskim boksie prosty chłopak z małej polskiej wsi. "Ring" to prestiż, pierwszy Polak na liście - muszę to obronić w przyszłym roku.