Unijny komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders przypomina polskim władzom, że zawieszenie działania Izby Dyscyplinarnej SN – to obowiązek. Chodzi o niewykonane do tej pory orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, który w zeszłym tygodniu nakazał natychmiastowe zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej SN.

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego skierowała do Trybunału Konstytucyjnego pytanie prawne ws. możliwości stosowania przez unijny Trybunał środków tymczasowych dotyczących funkcjonowania sądownictwa w państwach członkowskich UE. Wiążący charakter orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE nie może być kwestionowany na podstawie konstytucji, prawa krajowego lub orzeczeń sądów krajowych - stwierdził dzisiaj rzecznik KE Adalbert Jahnz.

Wcześniej, podobne pytanie zadano komisarzowi Reundersowi podczas debaty w europejskim centrum ds. polityki europejskiej. Petra Bard, ekspertka, która brała udział w debacie zorganizowanej przez ośrodek ds. europejskiej polityki przypomniała, że KE może w takiej sytuacji wystąpić o kary finansowe.

Komisarz twardo przypominał kilka razy, że kraj członkowski UE ma obowiązek wdrożenia wszystkich orzeczeń TSUE. Samo orzeczenie TSUE z 8 kwietnia nakazujące zawieszenie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej  - nazwał "pozytywną odpowiedzą TSUE na wniosek KE". Reynders zapowiedział ponadto uruchomienie "jeżeli będzie to konieczne" procedury o naruszenie prawa przeciwko Polsce w związku z ustawa dyscyplinującą sędziów. Powiedział, że najbardziej skutecznym narzędziem w rękach KE, by przywracać praworządności,  są pozwy do TSUE. Reynders zapowiedział ścisły monitoring wszystkich restrykcji podjętych przez kraje członkowskie UE w związku z pandemią koronawirusa.

Batalia o sądy

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł na początku kwietnia, że Polska ma natychmiast zawiesić przepisy dotyczące Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Wniosek o tymczasowe zawieszenie do czasu wydania ostatecznego wyroku złożyła KE. Polski rząd argumentował, że jest on nieuzasadniony.

Postanowienie nie jest jeszcze ostatecznym rozstrzygnięciem sporu między Polską a Komisją Europejską w tej sprawie. Jest tylko tymczasową decyzją do czasu wydania ostatecznego wyroku po złożeniu w 2019 roku przez KE skargi do TSUE. Na kolejnym etapie TSUE wyznaczy datę rozprawy, później opinię przedstawi rzecznik generalny TSUE, a następnie sędziowie Trybunału wydadzą ostateczny wyrok.

Premier Mateusz Morawiecki pytany po decyzji o to postanowienie powiedział, że rząd podejmie odpowiednie analizy i przekaże odpowiedź w stosownym czasie zgodnie z procedurami. Zapowiedział skierowanie zapytania do TK, do jakiego stopnia TSUE może wydawać tego typu wyroki zabezpieczające.

Z całą pewnością skierujemy do Trybunału Konstytucyjnego, który jest najwyższą instancją odwoławczą, zapytanie w tej sprawie - do jakiego stopnia instytucja taka jak TSUE może wydawać wyroki zabezpieczające takie jak ten, który dzisiaj do nas dotarł - powiedział Morawiecki.

Dzień później do natychmiastowego powstrzymania się od rozpatrywania wszelkich spraw wezwała Izbę Dyscyplinarną SN pierwsza prezes tego sądu Małgorzata Gersdorf.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:  TSUE zamraża Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego

Opracowanie: