29-letni Andrzej Bargiel, narciarz ekstremalny z Zakopanego, który jako pierwszy na świecie chce zjechać na nartach z K2, dotarł właśnie do bazy pod tym drugim co do wysokości szczytem świata. Po pięciu dniach wędrówki przez lodowiec z karawaną tragarzy i jaków, którzy wynieśli ich ekwipunek, polscy himalaiści zamieścili biało-czerwona flagę, która powiewa nad bazą.
Podczas wędrówki nie obyło się bez przygód. W czasie przekraczania jednego z lodowatych potoków, porwany został jeden z członków wyprawy. Skończyło się jednak na strachu. Po drodze Polacy spotkali także żołnierzy pakistańskich, którzy pełnią wartę na najwyżej położonym posterunku na świecie.
Przed himalaistami chwila odpoczynku w bazie, po którym trzeba rozpocząć żmudny proces aklimatyzacji, który pozwali na wyruszenie na wysokość przeszło 8600 metrów.
Do tej pory zjeżdżano już fragmentami stoków i ścian K2. Jednak żaden z himalaistów i narciarzy wysokogórskich nie dokonał pełnego zjazdu ze szczytu. Andrzej Bargiel zamierza zostać pierwszą osobą w historii, która tego dokona.
Dotychczas z wierzchołka K2 (ale tylko około 400 metrów) zjechał słynny włoski alpinista i narciarz z Południowego Tyrolu, Hans Kammerlander.
Kammerlander zjeżdżał z większości szczytów ośmiotysięcznych, ale żaden z jego zjazdów nie prowadził z wierzchołka do podstawy, albo do granicy śniegu, tak jak w 2014 roku z Manaslu zjechał Andrzej Bargiel i jak rok później - z Broad Peaku.
Dla 29-letniego zakopiańczyka jest to okazja, by na trwałe zapisać się w historii himalaizmu.
(łł)