Marian Banaś stawił się przed sejmową komisją regulaminową, która pracowała nad odebraniem mu immunitetu. Po 45 minutach jednak szef Najwyższej Izby Kontroli, właściwie bez zabrania głosu, opuścił obrady, bo komisja nie przychyliła się do wniosków jego prawników. Ostatecznie zawieszono rozpatrywanie wniosku dotyczącego jego immunitetu. Posłowie nie będę więc w środę głosować nad odebraniem Banasiowi ochrony prawnej.
O godz. 15 zebrała się sejmowa komisja spraw regulaminowych, spraw poselskich oraz immunitetowych, by rozpatrzyć wniosek Prokuratora Generalnego z 5 lipca o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia.
Pełnomocnicy szefa NIK-u uważali, że posiedzenie komisji w ogóle nie powinno się odbywać, ponieważ wniosek prokuratury został złożony nieprawidłowo. Złożyli go śledczy z Białegostoku, bez podpisu prokuratura generalnego Zbigniewa Ziobry.
Pan prezes Marian Banaś, kierując się szacunkiem do Sejmu jako organu władzy ustawodawczej i do komisji, przybył na to posiedzenie, żeby przedstawić swoją opinię, ale nie czuje się upoważniony do brania udziału w komisji, w czasie której jest procedowany wniosek złożony przez osobę nieuprawnioną - podkreślił jeden z prawników prezesa NIK. Jak dodał, pismo w tej sprawie zostało złożone do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która - jego zdaniem - powinna zwrócić wniosek do prokuratora generalnego.
Wątpliwości budziła też obecność w sejmowej komisji Krzysztofa Tchórzewskiego, który jako minister energii badał inwestycję w elektrownię w Ostrołęce. Tę samą inwestycję, która znalazła się pod lupą kontrolerów z NIK-u.
Sprawa nie dotyczy bezpośrednio posła Tchórzewskiego, tylko dotyczy postępowania prowadzonego w sprawie - przekonywał Kazimierz Smoliński z PiS-u. Ostatecznie część wniosków formalnych została odrzucona przez większość komisji, na co odpowiedział sam Marian Banaś.
W tej sytuacji, w tych okolicznościach chcę powiedzieć, że moja obecność w tej chwili jest nieuzasadniona. Bardzo dziękuję - powiedział szef Najwyższej Izby Kontroli, po czym opuścił salę obrad. Posiedzenie komisji trwało jednak dalej, bez jego udziału. Na sali pozostał reprezentujący prezesa NIK pełnomocnik.