Niejasne i sprzeczne są informacje ws. alkoholowej afery z udziałem wysokich rangą funkcjonariuszy Komendy Stołecznej Policji. Naczelnik wydziału ds. terroru kryminalnego, jego zastępca i naczelnik wydziału kryminalnego KSP stracili stanowiska, bo przyłapano ich pijanych w czasie operacji "Jubileusz", czyli zabezpieczenia obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989. Reporter RMF FM Mariusz Piekarski dopytywał, jakie funkcje pełnili w czasie tej operacji.

Nasz reporter ustalił, że jeden z przyłapanych funkcjonariuszy odpowiadał za pion rozpoznania miejsc, w których miały odbywać się uroczystości. Przy pytaniach o role kolejnych dwóch funkcjonariuszy KSP zasłoniła się jednak tajnością planów i funkcji policjantów operacji "Jubileusz".

Poza tym wciąż nie ma pewności, czy policjanci byli pijani po służbie, czy też z racji funkcji przypisanych w tej operacji pełnili swoje obowiązki cały czas i powinni nawet wydawać rozkazy. Na konferencji prasowej komendant główny policji zapewniał, że "nie miało to wpływu na przebieg zabezpieczenia". Dopytany jednak przez naszego reportera, czy funkcjonariusze pełnili służbę, Marek Działoszyński odpowiedział: "Tak" i przyznał, że przyłapani funkcjonariusze odpowiadali pośrednio m.in. za bezpieczeństwo gości: Tylko przez ten moment, dopóki ich nie przesunięto i nie odwołano.

Z okazji obchodów 25. rocznicy wyborów parlamentarnych 4 czerwca do Warszawy przyleciało w sumie 51 delegacji, w tym 17 głów państw - m.in. prezydent USA Barack Obama. W operacji "Jubileusz" wzięło udział w sumie 8,5 tysiąca funkcjonariuszy, w tym 7 tysięcy policjantów i 1166 funkcjonariuszy BOR. 70 osób, w tym prezydent USA, miało osobistą ochronę.

(edbie)