To było dla nas najgorsze otwarcie Turnieju Czterech Skoczni od 2015 roku. Wtedy w Oberstdorfie 23. był Kamil Stoch. Maciej Kot, Stefan Hula i Piotr Żyła odpadli w pierwszej serii. Teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. Dawid Kubacki był 28., a Stoch, Żyła, Jakub Wolny i Paweł Wąsek oddali tylko po jednym skoku. Andrzej Stękała nie przebrnął nawet przez kwalifikacje. Czy to nie moment, w którym powinniśmy z troską spojrzeć nie tylko na obecny kryzys, ale i przyszłość skoków narciarskich?
Martwi brak systematyczności w polskiej kadrze, bo przecież w serii próbnej poprzedzającej wczorajszy konkurs Żyła oddał najlepszy skok spośród wszystkich 50 uczestników. W zawodach było zdecydowanie gorzej. Nie pomagały też warunki. Żyła i Kubacki skakali w pierwszej serii przy mocnym niesprzyjającym wietrze.
Jedyny plusik można postawić przy Kubackim, który wydaje się nabierać powoli pewności siebie. Mówił o tym już po kwalifikacjach w Oberstdorfie.
Pogłębiają się jednak problemy Kamila Stocha. To on wydawał się naszą największą nadzieją na cały Turniej Czterech Skoczni. Wczoraj po nieudanym występie mówił na antenie Eurosportu: Nie mam pojęcia co się dzieję. Coś się totalnie popsuło. Jestem skołowany bo tak naprawdę nie wiem gdzie leży problem - mówił lider kadry skoczków.
Wszystko to moglibyśmy traktować w miarę spokojnie. Niestety w sporcie zdarzają się słabsze okresy, zdarzają się niepowodzenia. Jednak na horyzoncie majaczą Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Najważniejsza impreza czterolecia. Możliwe, że dla naszych czołowych skoczków ostatnia impreza tej rangi. Trudno ocenić czy Stoch, Żyła i Kubacki wytrwają do 2026 roku i igrzysk we Włoszech. To skoki od lat ciągną za sobą pozostałe zimowe dyscypliny i aż trudno wyobrazić sobie, by w Pekinie zabrakło naszych zawodników na podium. Na razie jednak trudno w jakikolwiek olimpijski sukces uwierzyć i to martwi najbardziej.
Puchar Świata i Turniej Czterech Skoczni już uciekły biało-czerwonym. Pozostaje liczyć na poszczególne sukcesy i odbudowanie formy na igrzyska. Jak to zrobić? Być może trzeba do kolejnych konkursów turnieju "podejść na luzie" i wszystkie skoki traktować treningowo. Drugim wyjściem jest wycofanie kadry z rywalizacji i powrót na spokojne treningi w Polsce. Pytanie, czy w takiej sytuacji wysłać na Puchar Świata innych zawodników z zaplecza?
I to jest pytanie, które też trzeba postawić. Czy obecny kryzys kadry to także efekt zaniedbań z ostatnich lat? Sukcesy w Pucharze Świata przyćmiły problemy dyscypliny w naszym kraju. Czołowym skoczkom brakuje zaplecza. Nie ma młodych zawodników, którzy mocno naciskaliby na liderów kadry. Wydawało się, że takim zawodnikiem będzie Jakub Wolny, ale spuścił z tonu. Cieniem samego siebie po świetnym poprzednim sezonie jest Andrzej Stękała. Zamiast płynnej zmiany pokoleniowej, która niebawem będzie musiała nadejść, mamy problem by złożył czteroosobową drużynę gwarantującą walkę o podium Pucharu Świata.
W Pucharze Kontynentalnym czy Pucharze FIS brakuje wyników, które dawałyby nadzieję na poprawę sytuacji. W sytuacji wycofania kadry z Pucharu Świata nie mamy młodych zawodników, którzy mogliby powalczyć o pucharowe punkty. Miejmy nadzieję, że zapaść liderów kadry uda się zatrzymać, a sezon zostanie jeszcze uratowany. Pytanie tylko, czy nie powinniśmy powoli zacząć obawiać się o przyszłość dyscypliny, która 20 lat temu stała się naszą narodową dumą.