Konkurs w niemieckim Oberstdorfie tradycyjnie zainauguruje Turniej Czterech Skoczni. Zaczyna się 70., jubileuszowa edycja tej imprezy. Na Schattenbergschanze zaprezentuje się dziś pięciu reprezentantów Polski. Oczekiwania związane z występem Polaków nie są jednak tym razem wysokie. Wydaje się, że przyjdzie nam się cieszyć małymi rzeczami, choć skoki potrafią być przewrotne.
Poprzednia edycja Turnieju Czterech Skoczni była dla nas niezwykle owocna. Wygrał Kamil Stoch. Dawid Kubacki był trzeci, Piotr Żyła piąty a Andrzej Stękała szósty. Już wiemy, że szans na powtórkę nie ma, bo Stękała nie przeszedł wczoraj kwalifikacji. Może się okazać, że poprzedni sezon był kulminacją naszej dominacji na TCS, bo na pięć ostatnich edycji turnieju wygraliśmy czterokrotnie. Trzy razy triumfował Stoch a raz Kubacki (w 2020 roku). Teraz od początku sezonu Polacy borykają się z różnorakimi problemami. Jedynie Stoch regularnie punktuje w Pucharze Świata. Pozostali nie potrafią ustabilizować formy na satysfakcjonującym poziomie. Trudno przewidzieć jak potoczy się konkurs w Oberstdorfie, ale kwalifikacje nie wlały w kibicowskie serca zbytniego optymizmu. Nie dość, że najwyżej sklasyfikowany Jakub Wolny był dopiero 13., to jeszcze biało-czerwoni mają trudnych rywali w pierwszej serii zawodów, która tradycyjnie będzie się toczyć systemem KO.
Wolny w kwalifikacjach skoczył dobrze, ale dziś zmierzy się z groźnym Niemcem Stephanem Leyhe. Wczoraj był od niego lepszy, ale to trudny, doświadczony rywal. 24. w kwalifikacjach Żyła powalczy z Rosjaninem Jewgienijem Klimowem, który w tym sezonie jak na razie uzbierał więcej punktów od Polaka w Pucharze Świata. Żyłę jednak z pewnością stać na zwycięstwo w parze. Pytanie jak spisze się 28. wczoraj Kubacki. Jego przeciwnikiem będzie jeden z najstarszych skoczków startujących w Pucharze Świata - Austriak Manuel Fettner. Tej zimy solidnie punktujący w zawodach. Stoch w kwalifikacjach był dopiero 37. i narzekał na brak energii w swoich skokach. Dziś musi powalczyć ze Słoweńcem Cene Prevcem. W tej parze to także rywal Polaka jest wyżej w Pucharze Świata. Mamy jeszcze Pawła Wąska, ale on do konkursu dostał się z 46. rezultatem i zmierzy się ze Szwajcarem Kilianem Peierem, który jest w wysokiej formie. Trudno więc nie obawiać się tej pierwszej serii jubileuszowego Turnieju Czterech Skoczni...
Grono faworytów jak zwykle jest całkiem spore i na razie trzeba w nim znaleźć miejsce dla Stocha. Trudno jednak stawiać go obecnie w roli, która gwarantuje mu pierwszoplanową rolę. O podium turnieju powinni bić się zwycięzca kwalifikacji Japończyk Ryoyu Kobayashi, Niemiec Karl Geiger, Norweg Halvor Egner Granerud czy Austriacy Stefan Kraft oraz Jan Hoerl. Niemcy na zwycięstwo w Turnieju czekają od czasów Svena Hannavalda (2002), a Norwegowie chcą powtórzyć sukces Andersa Jacobsena (2007). Od 2009 roku w imprezie triumfowali jedynie przedstawiciele czterech państw. Siedem zwycięstw mają Austriacy, cztery Polacy a po jednym Słoweńcy i Japończycy. Popołudniowy konkurs w Oberstdorfie nie odpowie jeszcze na pytanie kto wygra, ale ktoś może już stracić szanse na końcowy triumf.
Pierwsza seria konkursu w Oberstdorfie będzie miała bardzo międzynarodowy skład. Awans wywalczyli bowiem przedstawiciele aż piętnastu państw. W tym Turek Fatih Arda Ipcioglu, który zadebiutuje w Turnieju. Jego rywalem w pierwszej rundzie będzie Rosjanin Danił Sadrejew. Zwycięstwo Turka byłoby sensacją, ale sport takie historie uwielbia. Najwięcej w pierwszej serii mamy Austriaków, którzy wprowadzili do konkursu siedmiu zawodników. Niemcy, Japończycy i Norwegowie mają po sześciu skoczków. W przypadku Niemców przez kwalifikacje nie przeszedł Andreas Wellinger. Po pięciu przedstawicieli w zawodach oprócz Polaków mają Słoweńcy z wymienianym jako możliwy czarny koń turnieju Lovro Kosem. Przez kwalifikacje przeszło także czterech Rosjan i trzech Szwajcarów. Listę startową uzupełniają dwaj Finowie oraz Estończyk, Włoch, Kanadyjczyk, Bułgar i Czech.
Z Oberstdorfu skoczkowie tradycyjnie przeniosą się do Garmisch-Partenkirchen. Tam w Sylwestra odbędą się kwalifikacje. Wszystko po to by mógł odbyć się noworoczny konkurs. Następnie skoczkowie przeniosą się do Austrii i tam będą rywalizować na skoczniach w Innsbrucku i Bischofshofen. Zwycięzcę 70. Turnieju Czterech Skoczni poznamy 6 stycznia. Trybuny podczas turnieju będą puste. Kibice nie pojawią się ani na niemieckiej, ani na austriackiej części rywalizacji.