"Nie mam odpowiednich kompetencji, by po zmianie zakresu działania komisji nadal nią kierować" - tak prof. Błażej Kmieciak tłumaczył w rozmowie w RMF24, powód swojej rezygnacji z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Jak zapewnił w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim, w komisji chce zostać, bo praca w niej jest dla niego niezwykle ważna. Zaznaczył także, że problem pedofilii wciąż ignorowany przez wiele instytucji.
Błażej Kmieciak zrezygnował z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii z jednego, ale jak podkreśla zasadniczego powodu. Ustępuję z racji konieczności o charakterze formalnym, o charakterze merytorycznym, którą dostrzegłem w trakcie zaawansowanych prac sejmowych - tłumaczył w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim.
Komisja otrzymała bowiem zadania analogiczne do tych, które mają sądy. Chodzi o prowadzenie postepowań, które kończyć się będą wpisem na listę pedofilii. Do tego zaś, jak podkreśla prof. Kmieciak, on sam nie ma kompetencji.
Szef komisji - jak wyjaśnia Kmieciak - będzie teraz liderem w postępowaniach wyjaśniających, które mają charakter quasi-sądowy. I tutaj wiedza merytoryczna, doświadczenie proceduralne, procesowe jest niezwykle ważne. Ja jestem osobą, która ma wykształcenie psycho-pedagogiczne, socjo-psychospołeczne, także etyczne i służę komisji i będę służyć komisji, mam nadzieję, w roli, która jest bardzo ważna, bo będzie takim też uzupełnieniem merytorycznym tych spraw, o których rozmawiamy.
Wiedza współpracowników, także prawników, nie jest tu - jego zdaniem - wystarczająca. Na pytanie Tomasza Terlikowskiego, czy jako przewodniczący komisji nie mógł otoczyć się grupą prawników, którzy pomogliby tę funkcję sprawować, prof. Kmieciak odpowiedział, że nie wyobraża sobie sytuacji, by jako przewodniczący składu orzekającego miał wysłuchiwać jakichś szeptów prawników.
Nie jestem procesualistą, jestem teoretykiem prawa, socjologiem prawa. Uwielbiam prawo jako naukę i uczę także podstaw prawa, praw człowieka, studentów. I tym się zajmuje - zaznacza.
Kmieciak przekonuje, że zmiana, jaka się dokona na stanowisku przewodniczącego, nie będzie miała wpływu na działanie Komisji, a on sam nadal chce służyć komisji. Jest we mnie ogromna chęć i zaangażowanie, natomiast co przyszłość przyniesie, tego nie wiem - przyznaje.
Wiem dwie rzeczy, że muszę płacić podatki, i że umrę. Ja prawie trzy lata temu, kiedy zaproponowano mi bycie członkiem państwowej Komisji, naprawdę byłem szczęśliwy. Nie dlatego, że zajmuję się potwornym tematem, ale szczęśliwy dlatego, że moje rozważania teoretyczne i doświadczenie praktyczne będę mógł przekuć na kolejny etap moich działań właśnie praktycznych. I jestem przekonany, że będę dalej działać w ten sposób - mówił.
Dla profesora Błażeja Kmieciaka szczególnie istotne jest to, że Państwowa Komisja ds. Pedofilii stała się miejscem, do którego osoby skrzywdzone chcą przychodzić, by przekazać informacje o doświadczonej krzywdzie nawet w sytuacji, w której sprawca już nie żyje.
Te osoby doskonale wiedzą o tym, że my z perspektywy proceduralnej, prawnej nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Nie możemy, nie mamy narzędzia, które pozwoli na to - przyznaje i zaznacza, że udało się stworzyć gremium, które komunikuje się z osobami skrzywdzonym. I to jest dla mnie niezwykle ważne - mówi.
To jest ogromne zobowiązanie, ogromny bagaż zaufania, jakim obdarzyły nas także osoby skrzywdzone, które do nas przychodziły. To jest ta pozytywna zmiana, o której rozmawiamy w tym sensie, że dzisiaj dyskusja dotycząca bezpieczeństwa dzieci chronionych przed przemocą seksualną nie jest, mam nadzieję, tylko dyskusją, która pojawia się ad hoc - podkreślał Kmieciak.
Ja się bardzo boję i powiem to także jeszcze jako przewodniczący państwowej komisji, do czego czuję się zobowiązany, że ten temat stanie się pewnego rodzaju elementem prowadzonej kampanii wyborczej. Proszę z ogromnym szacunkiem traktować osoby skrzywdzone, by nie traktować ich przedmiotowo, by nie były one elementem debaty politycznej - zaapelował podczas rozomwy w Radiu RMF24.
Chrońmy osoby skrzywdzone przed powtórną krzywdą, której my nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. To też wniosek, do którego dochodzę po prawie trzech latach - przyznał rozmówca Tomasza Terlikowskiego.
Mam w sobie taki niedosyt - przyznał profesor Błażej Kmieciak pytany o sprawę pedofilii ignorowaną przez wiele organizacji, instytucji.
Środowiska sportowe nie dotarły do istoty bólu, do istoty sprawy. Na 68 stowarzyszeń przypomnę tylko 24 nam odpowiedziały w pierwszym rzucie, a w kolejnym 7 - wyliczał. Podobnie sprawę traktują instytucje artystyczne. Na prawie 30, do których wysyłamy (red. pisma), odpowiada nam zaledwie kilka, może maksimum kilkanaście, ale nie więcej niż 15.
Mamy niedoszacowane jeszcze zjawisko, ale mamy jeszcze brak świadomości w szczególnie istotnych środowiskach dotyczących właśnie krzywdy dziecka - zaznaczył.
W sprawie problemu pedofilii w Kościele powinna powstać niezależna komisja - uważa prof. Kmieciak. Taka, jaka powstała np. we Francji. Przypomnę powstało gremium, które nie składało się tylko z katolików. Kryterium nie było wyznanie wiary, tylko przede wszystkim doświadczenie merytoryczne w zakresie historii, psychiatrii, prawa, socjologii. Nie tylko ja tak uważam, to jest to stanowisko, które wyrażała Państwowa Komisja, wielokrotnie kierując pismo do księdza Prymasa Wojciecha Polaka - podkreślał gość Tomasza Terlikowskiego w RMF24.