"Konieczne dziś jest przede wszystkim ostudzenie emocji i krytyczne spojrzenie na materiały źródłowe dostępne we wszelakich archiwach. Potrzebny też jest wyraźny sprzeciw wobec wykorzystywania osoby papieża Jana Pawła II, podobnie jak i religii, do bieżącej polityki" – uważa biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Damian Muskus.
Jak zaznaczył krakowski biskup we wpisie zamieszczonym na swoim profilu w mediach społecznościowych, ostatnie dni przynoszą szereg przeciwstawnych reakcji na oskarżenia dotyczące Jana Pawła II. Sprawa ma związek z emisją przed tygodniem przez stację TVN24 reportażu "Franciszkańska 3", w którym ówczesnemu metropolicie krakowskiemu kard. Karolowi Wojtyle zarzucono, że wiedział o kilku przypadkach pedofilii i tuszował je.
"Słychać głosy wzywające do obalania pomników i emocjonalne apele o obronę szarganej świętości. Tym, dla których św. Jan Paweł II jest wciąż największym autorytetem i najwybitniejszym Polakiem, trudno pogodzić się z faktem, że ktoś ośmiela się mówić i pisać o nim inaczej. Nie można też przejść do porządku dziennego obok prób pomniejszania uczynionego przez niego dobra" - napisał biskup.
Wskazał też, że papieżowi "odbiera się prawo do tego, co jest prawem każdego człowieka - prawo do dojrzewania, do przemiany myślenia, do poszukiwań skuteczniejszych rozwiązań".
"Nikomu nie jest potrzebna dzisiaj nowa odsłona wojny polsko-polskiej, którą od lat fundują nam środowiska polityczne. Sam papież, dodajmy, nie życzyłby sobie, by to on stał się osią, wokół której trwa regularna wojna jego rodaków. Konieczne dziś jest przede wszystkim ostudzenie emocji i krytyczne spojrzenie na materiały źródłowe dostępne we wszelakich archiwach. Potrzebny też jest wyraźny sprzeciw wobec wykorzystywania osoby papieża, podobnie jak i religii, do bieżącej polityki" - podkreślił bp Muskus w swoim komentarzu.
W jego ocenie działania "podejmowane rzekomo w imię obrony świętości papieża" ocierają się o naiwność i należałoby ich zaniechać.
"Ani trzymanie w dłoni obrazka z jego wizerunkiem, ani wieszanie go na ścianach instytucji publicznych nie odmieni oblicza tej ziemi. Nie zaangażuje obojętnych, nie zmieni będących 'przeciw', nie utwierdzi będących 'za'. Przyczyni się za to do coraz większej polaryzacji społeczeństwa, przedłużania w nieskończoność dysput i rozniecania nowych konfliktów" - przekonuje krakowski biskup.
Podkreślił on, że obecne spory uderzają też w osoby skrzywdzone w Kościele. "Po pierwsze dlatego, że traktuje się je instrumentalnie - albo wykorzystując, albo deprecjonując, albo przemilczając - a po drugie przez to, że odbiera się im resztki nadziei, wmawiając, że ten, który rozpoczął proces oczyszczania Kościoła z okrutnych przestępstw, był człowiekiem o wielu twarzach, któremu nigdy nie wolno było zaufać" - argumentuje bp Muskus.
"Mam świadomość, że wiele skrzywdzonych osób nadal cierpi, mimo że znaleźli w sobie odwagę, by o doznanej krzywdzie głośno powiedzieć. Jeszcze bardziej cierpią ci, którzy wciąż nie mogą się przełamać i przeżywają swój dramat w samotności. Nie byłoby jednak tego światełka w długim, mrocznym tunelu, gdyby nie zostało zapalone za pontyfikatu papieża z Polski. Dziś macie pełne prawo wołać o sprawiedliwość i domagać się naprawienia wyrządzonych krzywd" - zaapelował do skrzywdzonych.
Biskup wyraził przekonanie, że "osoby skrzywdzone są w stanie oceniać toczące się spory z wrodzoną mądrością i obiektywizmem, i nie pozwolą, by manipulowano nimi i ich krzywdą w bieżących przepychankach".
"Pozwólcie na koniec jeszcze na osobistą refleksję. To, co się teraz dzieje, boli mnie bardzo. Z wielką przykrością słucham oskarżeń kierowanych pod adresem Jana Pawła II i wewnętrznie się z nimi nie zgadzam. Mówię to ze świadomością, że - jak każdy człowiek - nie mógł być nieskazitelną ikoną, niepopełniającą grzechów, niemylącą się w podejmowanych decyzjach. Ale na pewno był człowiekiem wielkiej wiary - wiary w Boga i wiary w ludzi, których zjednywał sobie miłością, szczerością i prawdziwością" - napisał bp Muskus.
"Jeśli chcemy, by nie podważano jego świętości, wielkości i zasług, argumenty w formie obrazków odłóżmy na bok, o kremówkach mówmy przy deserze, a zacznijmy czytać jego teksty, czytać ze zrozumieniem i wprowadzać w życie płynącą z nich naukę. Doprowadźmy też do końca misję, którą zapoczątkował na miarę tamtych czasów i stanu ówczesnej wiedzy - misję oczyszczania Kościoła z przestępstw godzących w najmłodszych i otoczenia ich należytą opieką" - zakończył swój wpis biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej.