"Jesteśmy na półmetku. Jest jeszcze przed nami kilkanaście konkursów do końca Pucharu Świata, który - przypomnijmy - trwa aż do pierwszego weekendu kwietnia. Tak długiego sezonu jeszcze nie mieliśmy, także dużo konkursów, dużo punktów jest do zdobycia. Tutaj wszystko może się zdarzyć" - mówił w internetowym Radiu RMF24 Sebastian Szczęsny, specjalista od skoków w TVN i Eurosporcie. Tematem rozmowy były szanse Dawid Kubackiego w rywalizacji z rewelacyjnym w tym sezonie Halvorem Egnerem Granerudem. Norweg dwoma zwycięstwami w Willingen potwierdził dominację w Pucharze Świata skoczków narciarskich. Następnym krokiem ma być wygranie za tydzień konkursów w Lake Placid, aby - jak sugeruję norweskie media - pokazać Amerykanom, na czym polega ten ekstremalny sport.
Halvor Egner Granerud jest bardzo ciekawą postacią, a jego życiorys, jak na 26-latka z Oslo, jest przebogaty. Sport był bardzo mocno obecny w życiu jego rodziny.
Dziadek był biegaczem, lekkoatletą. Rodzice biegali też na orientację, natomiast skoki narciarskie - czegoś takiego nie było. Granerud, będąc małym dzieckiem, dorastał w cieniu Vikersundbakken, największej skoczni narciarskiej. Pewnego dnia spacując z ojcem na taką malusieńką skocznię, kiedy obejrzał trening zawodników, którzy tam skakali, powiedział: "Tato, ja już wiem, jak się lata" i tak naprawdę zaczęła się jego przygoda ze skokami narciarskimi - mówił Sebastian Szczęsny w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem.
Nie zawsze było tak dobrze jak teraz, ponieważ Granerud miewał poważne problemy i chwile zwątpienia.
Motorem napędowym był jego brat, który na każdym etapie chciał być lepszy od naszego głównego bohatera. Granerud pielęgnował jednak swoją miłość do skoków narciarskich, a nie była to łatwa droga. Od wieku juniorskiego, tego początkowego, kiedy robił pierwsze kroki do tzw. dorosłości narciarskiej, miał aż 11 trenerów. Wynikało to z tego, że trener skoków narciarskich w Norwegii działał na zasadzie wolontariatu i dlatego tak wielu ludzi prowadziło i przykładało rękę do budowania tego niesamowitego sportowca - powiedział Szczęsny.
Skoczek miał niesamowitą fantazję. Jak sam wspomina, po jednej z imprez założył się, że odda skok zupełnie nago. Rzeczywiście, w samym kasku, butach i nartach pojawił się na 60-metrowej skoczni.
Mamy obraz szalonego Graneruda, ale z drugiej strony obraz człowieka, do którego przykleiła się łatka zawodnika, który skacze nago. Natomiast on później pokazał się nam z zupełnie innej strony. To jest zawodnik, który społecznie udziela się w przedszkolu, pracuje jako wolontariusz albo ochroniarz na meczach reprezentacji Norwegii, sam chodził na negocjacje sponsorskie po to, żeby poznać, jak funkcjonuje zawód managera. A to dlatego, żeby przygotować się do późniejszego dorosłego życia. Sam stara się zadbać o wszelkie aspekty, które dotyczą jego ewentualnej przyszłości. Oprócz tego bawi się skokami i skacze na niesamowitym poziomie - mówił specjalista.
W życiu sportowca nie brakuje także rywalizacji. Halvor Egner Granerud prowokował kiedyś Kamila Stocha, jednak relacje skoczków są poprawne.
Jest ten element sportowej walki, rzucanie zaczepek i to widzimy chyba w niemal każdej dyscyplinie sportu. Natomiast to są naprawdę jak najlepsze relacje między poszczególnymi zawodnikami. Oni spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Tam nie ma miejsca na złą krew, złą atmosferę, bo to automatycznie później przekłada się na wyniki sportowe. Trzeba przyjść z czystą głową na skocznię i oddać dwa dobre skoki - zauważył gość internetowego Radia RMF24.
Zbliża się najważniejsza impreza sezonu, już niebawem, bowiem w drugiej połowie lutego. Faworytami są oczywiście Granerud, Kubacki, Lanisek, Kraft, Żyła. Oni są kandydatami do walki o złoto, ale niewykluczone, że pojawi się nagle ktoś inny na imprezie rangi mistrzowskiej - mówił gość Krzysztofa Urbaniaka.
Opracowanie: Emilia Witkowska.