Czy w politycznej grze o sądy pojawił się dodatkowy nieprzewidziany czynnik? Czyżby żaden z licznych uczestników bitwy o sądownictwo, w wojennym tumulcie nie zauważył samotnego strzelca, lekceważonego, odganianego indywidualnego snajpera? A może to jednak tylko zmokły kapiszon? A cała sprawa spali na panewce? Takie myśli przyszły mi do głowy, kiedy na portalu rmf24.pl ujrzałem sensacyjny dla mnie fakt! Krzyczał do mnie tytuł na górze witryny!
Błyskawicznie poszukałem na Twitterze profilu członka Trybunału Stanu Roberta Majki i złożyłem mu dziennikarską propozycję nie do odrzucenia.