Rozpędzony kierowca wjechał na sopockie molo i potrącił grupę przebywających tam ludzi. Do szpitala trafiło 11 osób. Trzy z nich doznały poważnych obrażeń.


Kierowca  próbował uciec, ale został zatrzymany przez świadków wypadku. Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów, policja ustala jego tożsamość. Wiadomo już, że nie był pijany, ale niewykluczone, że był pod wpływem narkotyków. Ustalą to badania.

Świadkowie tego wypadku mówią, że szaleńczy rajd kierowcy widać było już z daleka. Część osób, która była wtedy na molo zdołała uciec:

- Samochód wjechał i pędził wzdłuż "monciaka". Podjechał pod molo, zawrócił, w tamtą stronę ludzie zdążyli mu uciec, ale w tę stronę po prostu się rozpędził i gnał, ze 100-120 km/h, po wszystkich restauracjach, po ludziach. Zatrzymał się na drzewie - relacjonuje pan Jarosław, świadek wypadku. 

Trzy osoby mają poważne urazy kończyn i twarzoczaszki, osiem pozostałych doznało lekkich obrażeń. Zatrzymany mężczyzna ma około 30 lat.