Biegli z wojskowej prokuratury chcą odwzorować w Polsce działanie lotniska w Smoleńsku w momencie, kiedy lądował tam prezydencki tupolew. Warunkiem eksperymentu jest znalezienie odpowiedniego lotniska w naszym kraju.
Biegli, którzy przygotowują dla prokuratury kompleksową opinię na temat przebiegu i przyczyn katastrofy 10 kwietnia, chcą się dowiedzieć, jak działały urządzenia lotniskowe podczas sprowadzania tupolewa.
Rosyjski sprzęt mamy jeszcze tylko na jednym z lotnisk w Zachodniopomorskiem. Problem w tym, że został właśnie zmodernizowany. Śledczy muszą więc ocenić, czy nie będzie to przeszkodą w ich eksperymencie.
Reporter RMF FM Krzysztof Zasada ustalił nieoficjalnie, że rosyjskie, zdemontowane urządzenia lotniskowe może mieć jeszcze Agencja Mienia Wojskowego. Nie jest więc wykluczone, że mogłyby zostać wypożyczone od AMW i czasowo zamontowane na jednym z lotnisk.
W eksperymencie nie musi zostać wykorzystany drugi z rządowych tupolewów. Może go zastąpić inna maszyna. Tym bardziej, że jedyny tupolew jaki został w Polsce po katastrofie smoleńskiej nie ma przeglądu. Do tego nie mamy już w Polsce załóg z uprawnieniami do pilotowania Tu-154.
W drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej Rosjanie dopuścili do rozbitego samolotu dziennikarzy. Na miejscu był również korespondent RMF FM Przemysław Marzec, który z bliska mógł przyjrzeć się maszynie.
Dziennikarze bez problemów dotarli na teren lotniska w Siewiernyj. Żołnierze nie sprawdzali nawet dokumentów. Przewieziono nas niewielkim busem wprost pod wiatę, pod którą leżą fragmenty polskiego samolotu - relacjonował dziennikarz RMF FM Przemysław Marzec.
Potem żołnierze odsłonili część brezentu, aby pokazać dziennikarzom wrak. Wokół rozrzucone były drobne fragmenty samolotu. Na lotnisku miałam wrażenie, że niewiele zostało z prezydenckiego samolotu. Że tych części jest coraz mniej - komentował korespondent RMF FM.
Rok temu szczątki Tu-154M leżały niemal pod gołym niebem - narażone na działanie śniegu, deszczu i wiatru. Dopiero niedawno zostały osłonięte blaszano - brezentowym zadaszeniem. Co ciekawe, dziś części samolotu wyglądają jakby ktoś je dokładnie wyczyścił. Dodatkowo części są ponumerowane żółtą farbą.
Zobacz fotograficzną dokumentację dwóch lat tupolewa na lotnisku Siewiernyj