20 milionów złotych tylko w tym roku wydał rząd premiera Tuska na premie dla swoich urzędników - wyliczył "Fakt". Najwięcej pieniędzy rozdał resort finansów. Ludzie Palikota ukryci pod szyldami różnych grup jesienią zaleją Polskę antykatolickimi billboardami - donosi czwartkowa "Rzeczpospolita".
Coraz więcej etatów i coraz wyższe pensje. Gdzie jest tak dobrze? W rządzie. Jak wyliczył "Fakt", nagrody urzędników przyznane przez ministrów tylko w tym roku wyniosły prawie 20 milionów złotych. W kancelarii Donalda Tuska na nagrody i premie poszło już 853 136 zł. Otrzymało je 392 podwładnych szefa rządu. Oznacza to, że każdy nagrodzony dostał średnio 2176 zł. Najwyższa wypłacona nagroda wyniosła 18 759,96 zł brutto i była to nagroda jubileuszowa za 30 lat pracy - wylicza w rozmowie z "Faktem" kancelaria premiera.
W ślady premiera Tuska szybko poszli jego ministrowie. Szefowie resortu rolnictwa - najpierw Marek Sawicki, a następnie Stanisław Kalemba - dali nagrodzonym średnio po 3673 zł. Otrzymali je pracownicy, którzy wykazali się dużym zaangażowaniem i osiągnęli najlepsze rezultaty - wyjaśnia Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa.
Minister transportu Sławomir Nowak pochwalił się, że w jego resorcie łączna kwota wypłaconych nagród wyniosła 2 396 176 zł brutto (średnio 2562,7 zł na nagrodzonego urzędnika). Ranking rozrzutnych ministerstw - w czwartkowym "Fakcie".
"Nie zabijam, nie kradnę. Nie wierzę" oraz "Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam" - plakaty o takiej treści przygotowuje Fundacja Wolność od Religii i kilka innych organizacji. W najbliższych tygodniach plakaty mają zawisnąć w kilku miastach. Na pierwszy ogień pójdzie Lublin - czytamy w czwartkowej "Rzeczpospolitej". Ludzie Palikota ukryci pod szyldami marginalnych grup jesienią ruszą z antykatolicką kampanią.W listopadzie kolejne billboardy pojawią się w Świebodzinie, Częstochowie, Krakowie, Warszawie, Przemyślu i Rzeszowie, a tuż przed świętami Bożego Narodzenia w Poznaniu i Katowicach. Akcja, która oficjalnie ma tylko wywołać dyskusję o moralności, nie jest tak apolityczna, jak utrzymują jej organizatorzy. I wbrew ich deklaracjom jest wymierzona w Kościół i religię katolicką - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Ministerstwo Finansów ma kolejny projekt, który zamiast promować przedsiębiorczość, utrudni życie firmom. W wyniku przygotowywanej reformy podatek VAT, najbardziej skomplikowany ze wszystkich podatków, będzie jeszcze bardziej uciążliwy. Choć jego stawki nie wzrosną - jeszcze trudniejsze będzie rozliczanie. Proponowane przez resort finansów zmiany mogą bowiem oznaczać, że przedsiębiorca z własnej kieszeni będzie musiał wyłożyć pieniądze na podatek, jeszcze zanim jego kontrahent zapłaci mu za towar czy usługę. A przecież właśnie w ich cenie jest zawarta kwota podatku. Tym samym VAT, który z założenia ma być dla przedsiębiorców neutralny, obciąży na jakiś czas ich finanse. Biznes bardzo krytycznie ocenia te pomysły - wynika z ankiety, którą "Rzeczpospolita" przeprowadziła wspólnie z firmą doradczą Deloitte wśród prawie 200 firm.
Eksport naszych produktów spożywczych rośnie szybciej, niż sądzili producenci i ekonomiści. Sprzyjają temu rosnące ceny i zaciskanie pasa w UE. Mamy tak dużo zamówień z zagranicy, że część z nich musimy odrzucać, a na dostawę wędlin kontrahenci czekają nawet pięć tygodni - mówi "Rzeczpospolitej" Konrad Pazdan, prezes czołowej firmy drobiarskiej w Polsce.
W kolejce po jego produkty ustawiają się Brytyjczycy, Niemcy i Francuzi. Kryzys sprawił, że konsumenci z tych krajów szukają tańszych wyrobów, a ceny naszego drobiu są nadal o prawie jedną trzecią niższe od średniej unijnej.
Słabo przygotowane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad przetargi na budowę dróg, błędne założenia firm i wzrost cen doprowadziły nie tylko do opóźnień w budowie, ale do kryzysu w całej branży budowlanej. W ostatnich tygodniach z rynku zniknęły takie firmy jak DSS, Poldim, Hydrobudowa czy PBG. W wielu przypadkach, schodząc z placu budowy, nie rozliczyły się z podwykonawcami, którzy również przez to znaleźli się na skraju bankructwa. Te firmy, które jeszcze działają, liczą na dodatkowe pieniądze od rządu. Domagają się prawie 4,2 mld zł. Tyle kosztowałaby budowa 150-200 km autostrady - wyliczyła "Rzeczpospolita".
Jak zmienić Unię Europejską, by nie zatopił jej kryzys? Potrzebujemy zmiany traktatów. Ale najpierw spytajmy Europejczyków, jakich chcą reform - przekonuje José Manuel Barroso. Nie bójmy się tych słów: musimy pójść w kierunku federacji państw narodowych. Tego potrzebujemy! - apeluje szef Komisji Europejskiej w orędziu o stanie Unii.
Barroso przemawiał w Parlamencie Europejskim tak, jakby przełamywał polityczne tabu ("nie bójmy się"), a przecież użył pojęcia używanego już w latach 90. przez swojego poprzednika Jacquesa Delorsa - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Ale w czasach Delorsa prounijni Europejczycy wiedzieli, w którą iść stronę. Dziś pomimo napierającego kryzysu nie są pewni, co konkretnie znaczy hasło "więcej Europy", podawane obywatelom UE jako jedyna recepta na uzdrowienie gospodarcze. Federacja państw narodowych? Potrzebujemy federacji obywateli! - tak z Barroso polemizuje Guy Verhofstadt, były premier Belgii i szef europarlamentarnych liberałów. O różnych wizjach Europy przeczytacie więcej w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".
Wielu ludzi od prawa do lewa zastanawia się, dlaczego Platforma Obywatelska wciąż prowadzi z PiS w partyjnych sondażach. W najnowszym badaniu TNS OBOP - 28 do 26 proc. Dlaczego nikt nie detronizuje Platformy, gdy jej rząd jest coraz gorzej oceniany i gdy więcej jest Polaków, którzy Donaldowi Tuskowi nie ufają, niż takich, co ufają? Odpowiedź w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".