"Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi zostaną odebrane stopnie generalskie. Podejmujemy w tej sprawie kroki prawne" - zapowiedział szef MON Antoni Macierewicz podczas prezentacji dokumentów dot. krwawych wydarzeń grudnia 1970 r.
Chcę poinformować Polaków, że po raz ostatni w dniu dzisiejszym ze strony jakiegokolwiek urzędnika Ministerstwa Obrony Narodowej padło słowo 'generał' przy nazwisku pana Jaruzelskiego. Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu, jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe - powiedział Macierewicz.
Dopytywany o termin odebrania stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi szef MON poinformował, że będzie to decyzja Sejmu. Będzie to związane z nowelizacją ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej, której odpowiedni artykuł zostanie tak zmieniony, by ta decyzja była możliwa - wyjaśnił Macierewicz. Nie mówimy o degradacji, mówimy o odebraniu, pozbawieniu stopni, dlatego, że nigdy się tym ludziom nie należały - podkreślił minister obrony narodowej.
Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą o powszechnym obowiązku obrony żołnierz traci stopień wojskowy w razie zrzeczenia się obywatelstwa polskiego, odmowy złożenia przysięgi wojskowej lub uprawomocnienia się wyroku sądu orzekającego środek karny pozbawienia praw publicznych albo degradacji.
Kodeks karny przewiduje, że środkami karnymi stosowanymi wobec żołnierzy - prócz kar, na które można skazać także cywilów - są: wydalenie z zawodowej służby wojskowej oraz degradacja (obejmuje ona utratę posiadanego stopnia wojskowego i powrót do stopnia szeregowego). Kodeks karny stanowi, że sąd może orzec degradację w razie skazania za przestępstwo umyślne, jeżeli rodzaj czynu, sposób i okoliczności jego popełnienia pozwalają przyjąć, że sprawca utracił właściwości wymagane do posiadania stopnia wojskowego, a zwłaszcza w wypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Informacja szefa MON i prezentacja dokumentów były związane z przypadającą we wtorek 35. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Historycy i archiwiści z Wojskowego Biura Historycznego (WBH) przedstawili - jak podkreślili - nieznane dotychczas opinii publicznej materiały archiwalne dotyczące masakry robotników w grudniu 1970 r.
Przedstawiamy nieznane dotychczas dokumenty pokazujące pierwowzór stanu wojennego realizowany przez pana Jaruzelskiego przy pomocy żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego - pierwszą wielką operację przeciwko narodowi przygotowaną bezpośrednio przez Jaruzelskiego. (...) Była to wielka operacja wojskowa, która miała na celu zdobycie polskich miast przeciwko Polakom - mówił Macierewicz. Podkreślił też, że do tej pory materiały te były dostępne wyłącznie sądowi, który od 2010 r. prowadził postępowanie w sprawie masakry z grudnia 1970 r. Następnie w 2014 r. zostały one bezpośrednio przekazane do Centralnego Archiwum Wojskowego (dzisiejszego Wojskowego Biura Historycznego).
Szef MON dodał, że zaprezentowane dokumenty są świadectwem, że "stan wojenny - zbrodnia przeciwko narodowi polskiemu - był przygotowywany długo, że żołnierze polscy byli wykorzystywani przeciwko narodowi przez ludzi takich jak Jaruzelski, także wcześniej, że były to w istocie siły okupacyjne traktujące własny naród jako przedmiot ataku, zniszczenia, pacyfikacji".
Wśród przedstawionych dokumentów są m.in. informacje o użyciu wojska w wydarzeniach grudniowych 1970 r., w tym meldunek o użyciu broni w dniu 17 grudnia 1970 r., gdy protestujący robotnicy ponieśli największe straty. Ponadto przedstawiono stan bojowy, system dowodzenia i plany działań wojsk w Gdańsku i Gdyni oraz opisy sytuacji z wojskowego punktu widzenia w Szczecinie oraz "zestawienie strat w sile żywej u sprzęcie poniesionych przez wojska". Historycy z WBH zaprezentowali również mapy położenia wojsk w operacji "Grudzień" 1970 oraz zbiór relacji uczestników wydarzeń w Szczecinie.
Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz zaznaczył, że szczególnie nowatorski walor mają materiały, z których wynika, że rolę decydującą w pacyfikacji antykomunistycznego buntu w grudniu 1970 roku odegrało Ludowe Wojsko Polskie kierowane przez ówczesnego szefa MON Wojciecha Jaruzelskiego. Wprawdzie wysłał swoich dwóch zastępców do Gdańska - gen. Korczyńskiego i gen. Chocha, ale to on współkierował czy decydował o wszystkim co działo się w tamtym czasie na Wybrzeżu - mówił Cenckiewicz.
Na karcie 311 macie państwo fundamentalny dokument, który nigdy nie był znany historykom. Był znany z opisów, z relacji, ale w dzienniku działań bojowych z 15 grudnia 1970 roku (...) jest zapis nieformalnego spotkania kierownictwa państwa i dowództwa wojska z generałem Jaruzelskim na czele w gabinecie Władysława Gomułki, podczas którego zapada decyzja o użyciu broni na Wybrzeżu - powiedział Cenckiewicz.
Szef Wojskowego Biura Historycznego zapowiedział jednocześnie, że wszystkie przedstawione we wtorek dokumenty zostaną w najbliższym czasie opublikowane na stronach internetowych Wojskowego Biura Historycznego.
W informacji przedstawionej przez MON podkreślono, że wśród najważniejszych przedstawionych dokumentów są m.in. meldunki operacyjne z okresu poprzedzającego demonstracje i strajki zapoczątkowane 14 grudnia 1970 r. - "ukazujące ścisłe związki pomiędzy najwyższymi władzami państwowymi i dowództwem wojska w planach pacyfikacji ewentualnych wystąpień".
Ponadto są to "dokumenty o charakterze planistyczno-operacyjnym m.in. z 16 grudnia 1970 r., sygnowane osobiście przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego", "mapy operacyjne dotyczące akcji wojskowej w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie w stosunku do strajkujących zakładów pracy i ich załóg", "dzienniki bojowe i sprawozdania dotyczące użycia broni przez jednostki wojskowe w grudniu 1970 r.".
Przedstawiono również meldunek Wojciecha Jaruzelskiego dla nowo wybranych władz KC PZPR z 21 grudnia 1970 r. będący sprawozdaniem opisującym rolę wojska w pacyfikacji grudniowego buntu 1970 r.
W grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga doszło do krwawej konfrontacji między protestującymi robotnikami a władzami PRL. Bezpośrednią przyczyną wybuchu społecznego niezadowolenia, a następnie strajków w Stoczni Gdańskiej im. Lenina i gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej była ogłoszona m.in. w "Trybunie Ludu" podwyżka cen podstawowych artykułów spożywczych.
Według oficjalnych danych, zginęły wówczas 45 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. Najtragiczniejszym dniem protestów był tzw. "czarny czwartek", gdy w Gdyni zastrzelono 18 osób, a w Szczecinie - 13; kilkaset osób odniosło wówczas poważne obrażenia. Do dziś symbolikę tego dnia oddaje fotografia pochodu niosącego na drzwiach ciało zabitego 18-letniego Zbigniewa Godlewskiego razem z pokrwawioną biało-czerwoną flagą.
(mal)