LIBOR (London inter-bank offered rate) to jeden z najważniejszych wskaźników w świecie finansów. Dlatego oskarżenia o to, że był poddawany manipulacjom, trzeba brać na poważnie.
LIBOR to wskaźnik odzwierciedlający koszt, po jakim banki same muszą pożyczać pieniądze. To fundament rynku kredytowego. Każdy, kto spłaca raty za mieszkanie we frankach szwajcarskich, płaci oprocentowanie w oparciu o ten właśnie wskaźnik. Zresztą nie tylko on.
LIBOR jest wykorzystywany każdego dnia na całym świecie do wyliczania kosztów 15 różnych typów kredytów w 10 różnych walutach. Jednak coś tu nie działa - sposób jego wyliczania jest mocno niejasny. To dlatego, że rzeczywiste koszty pożyczania pieniędzy między bankami nie są dostępne codziennie. I to właśnie geneza problemów z LIBOREM. Teoretycznie wylicza go British Bankers' Association, czyli związek brytyjskich bankierów. Teoretycznie też każdego dnia wysyłane jest do banków zapytanie o to, jak szacują dzisiejsze koszty pożyczania pieniędzy. Banki mają pełną dowolność w udzielaniu odpowiedzi. W efekcie LIBOR wyliczany jest w oparciu o przeczucie, a nie twarde dane. Przy czym pamiętajmy, że od stawek LIBOR zależą transakcje finansowe opiewające na 360 bilionów dolarów. To jakieś 5 razy więcej niż wynosi PKB kuli ziemskiej. Sprawa jest poważna.
W praktyce wygląda to tak, że agencja informacyjna Thomson Reuters wysyła zapytania do 20 banków. Odpowiedzi są sortowane. Odrzuca się przy tym górne 25 procent i dolne 25 procent wskazań, tak, żeby wyeliminować jednorazowe anomalie. Resztę Reuters uśrednia i publikuje w imieniu BBA.
Teoretycznie więc jeden bank nie może mieć wpływu na cały wskaźnik. Manipulacja wydaje się niemożliwa. Jednak w czasach kryzysu banki zachowują się co najmniej dziwnie. Żadna instytucja nie chce wychodzić przed szereg. Wszystkie banki mogą więc czuć pokusę do zaniżania wskaźników, by księgi dobrze wyglądały. To jedno z najgroźniejszych zjawisk.
Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że manipulowanie LIBOR-em to gra o sumie zerowej. Niższe stawki oznaczają, że kredytobiorcy mają niższe raty, a ci oszczędzający zarabiają mniej na lokatach To jednak gra na krótką metę. Banki powinny się tego bać. Muszą wiedzieć, że podejmowanie decyzji finansowych wymaga dobrego oszacowania ryzyka. Kto podróżuje po mieście i co rano decyduje, czy jechać samochodem czy tramwajem, nie bierze pod uwagę tylko czasu podróży. Patrzy także na koszty i pewność dojazdu. Tak samo jest w finansach. Ludzie, zwłaszcza bankierzy, muszą dobrze zbilansować wpływy z kredytów i wydatki na lokaty. LIBOR jest takim narzędziem szacowania ryzyka. Zaburzenie go wypacza cały ten proces i może prowadzić do katastrofy.
BBA konsultuje teraz z bankami i nadzorem reformę LIBOR-u. Ostatni raz zmiana w tym systemie była dokonywana w 2008 roku i była kosmetyczna. Po prostu zwiększono wtedy liczbę ankietowanych banków do 20. Od tego czasu system finansowy zdążył się zawalić i przeżyliśmy bolesny kryzys. Czas na śmielsze zmiany. Jednym z najbardziej radykalnych pomysłów jest włączenie do gry regulatora. To nadzór finansowy miałby ustalać dzienne stawki LIBOR. To jednak wypaczenie istoty działania banków. To przecież one mają oceniać ryzyko i to one na tej grze zarabiają lub tracą. Krótko mówiąc, za to biorą od nas pieniądze.
Lepszy wydaje się pomysł, by cały ten proces naświetlić, uczynić prostym, konkretnym i transparentnym. Zgodnie z tą teorią LIBOR byłby wyliczany na podstawie rzeczywistych stawek międzybankowych pożyczek, a nie na przeczuciach. Można tu także wyeliminować oszustwa. Banki publikowałyby nie tylko swoje stawki, ale także te, które płaci konkurencja. Mają przecież dostęp do takich danych. Tu mógłby się włączyć krajowy nadzór bankowy, który by porównywał te dane i szukał sprzeczności.
To o tyle ważne, że system finansowy potrzebuje twardego miernika kosztów i ryzyka. Takiego, który pokazywałby jak banki z naszych oszczędności robią inwestycje. Innego po prostu nie ma. Stopy procentowe określane przez banki centralne tego nie mierzą. LIBOR jest więc najlepszym narzędziem oceny ryzyka. Dlatego potrzebuje szybkiej naprawy.