Wczoraj po raz pierwszy od siedmiu tygodni zebrała się zapowiadana już 1,5 roku temu państwowa komisja ds. pedofilii. Jej członkowie nadal zajmują się stworzeniem Urzędu Komisji – do podjęcia pierwszych działań ws. molestowania małoletnich wciąż dzieli ich kilka tygodni.
Komisja nie przystąpi do pracy merytorycznej przez jeszcze przynajmniej kilka tygodni. Na razie jej 7 członków wciąż nie ma żadnych narzędzi, pozwalających na rozpoczęcie pracy - aż sześć z siedmiu tygodni, jakie minęły od pierwszego posiedzenia 24 lipca, zajęło czekanie na dotyczące jej Urzędu rozporządzenie rządu. Niekonsultowany z nią na etapie tworzenia dokument ukazał się w Dzienniku ustaw dopiero w ubiegły piątek wieczorem, choć ustawa, którą realizuje została uchwalona w sierpniu ubiegłego roku. Bez rozporządzenia, opisującego wspomagający jej pracę Urząd komisja nie mogła zrobić właściwie nic.
Powoływana z wielomiesięcznym opóźnieniem komisja nadal nie ma swojej strony internetowej, siedziby, wyposażenia, ani systemu informatycznego, zapewniającego poufność niezbędną ws. przypadków pedofilii. Wciąż nie ma też żadnych pracowników - właściwie to wciąż tylko 7 pełnych dobrych chęci osób.
Po publikacji przed tygodniem opóźnionego rozporządzenia rządu członkowie komisji wczoraj zaczęli dopiero prace nad statutem swojego Urzędu. Po siedmiu godzinach odroczyli posiedzenie do przyszłego tygodnia. Powinien też powstać regulamin organizacyjny Urzędu.
Zaczęło się poszukiwanie siedziby dla komisji i jej 44 pracowników, z kolei resort cyfryzacji przygotowuje stronę internetową, na której ma zostać ogłoszony nabór pracowników. Jak długo te prace się nie skończą, komisja nie zacznie pracy merytorycznej.
Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak uważa, że "jeżeli uda się w ciągu półtora miesiąca zbudować Urząd komisji ds. pedofilii to będzie to sukces". Jest przygotowane, z tego co wiem, miejsce, które będzie biurem. Myślę, że to jest kwestia tygodnia - dwóch, gdy te podstawowe rzeczy, bo trzeba było założyć NIK, REGON, nawet pieczęć sporządzić... w najbliższych dniach będą przekazane środki już z rezerwy budżetowej - wymieniał Pawlak.
Co znaczy, że finansowania komisji w zasadzie nie uwzględniono w planach. Od pierwszych działań komisji ws. pedofilii, a nie w jej własnych sprawach wciąż dzieli ją jeszcze przynajmniej kilka tygodni.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powstanie państwowej komisji do badania przypadków pedofilii w maju zeszłego roku po premierze filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu", w którym przedstawione zostały przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez osoby duchowne.
Zgodnie z ustawą, która weszła w życie we wrześniu ubiegłego roku, komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15 ma być organem "niezależnym od innych organów władzy państwowej" i składać się siedmiu członków: trzech powołanych przez Sejm większością trzech piątych głosów, jednego powołanego przez Senat również większością trzech piątych głosów oraz po jednym członku powołanym przez: premiera, prezydenta i Rzecznika Praw Dziecka.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Kłótnia w episkopacie. W tle pedofilia duchownych
W maju 2019 roku Tomasz i Marek Sekielscy nakręcili film "Tylko nie mów nikomu" o historiach osób wykorzystywanych seksualnie przez księży. 16 maja 2020 roku miała premierę druga część - "Zabawa w chowanego", po której prymas abp Wojciech Polak zdecydował, że zwróci się do Watykanu o wszczęcie postępowania ws. nadużyć.
W TVP premierę miał z kolei film Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało" o przypadkach pedofilii i wykorzystywania młodych dziewczyn w sopockich klubach. Latkowski po emisji materiału oskarżył licznych aktorów, piosenkarzy i celebrytów o to, że wiedzieli o całym procederze i nic z tym nie zrobili.