Za serią fałszywych alarmów, które na kilka godzin sparaliżowały dziś pracę kilkuset urzędów i instytucji w całej Polsce, stoi albo jedna osoba, albo jedna grupa. Takie są dotychczasowe ustalenia policji, do których dotarł reporter RMF FM Grzegorz Kwolek. Świadczyć ma o tym fakt, że do 300 instytucji trafił e-mail o tej samej treści. Sprawcy lub sprawcom może grozić do 8 lat więzienia.
Według informacji naszego dziennikarza, są też inne elektroniczne ślady, które wskazują, że to działanie jednego człowieka lub jednej grupy. Sprawdzają je funkcjonariusze z grupy do spraw walki z cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji.
Sprawcy albo sprawcom fałszywych alarmów może grozić do 8 lat więzienia. Będą też musieli pokryć koszty akcji strażaków, policji i innych służb zaangażowanych w sprawdzenie i ewakuację urzędów, do których trafiły maile z ostrzeżeniami.
W związku z fałszywymi alarmami w ponad 300 urzędach i instytucjach w całym kraju ewakuowano około pół tysiąca osób.
Maile z informacją o podłożonym ładunku trafiły do urzędów skarbowych, sądów, komend policji, muzeów i sklepów. Po wstępnej analizie potraktowano je jako fałszywy alarm. Podejrzewamy, że mamy do czynienia kolejny raz z głupim żartem. Biorąc pod uwagę, w jaki sposób zostało to wysłane, CBŚ nie rekomenduje ewakuacji w tej sytuacji - mówił Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Zaznaczył jednak, że ostateczną decyzję podejmuje administrator instytucji, która otrzymała mail z ostrzeżeniem.
Policja nie poprosiła o wsparcie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW twierdzi natomiast, że to policja jest wyłącznym gospodarzem tego śledztwa.
Pomorska policja potwierdziła co najmniej 39 fałszywych alarmów w niemal całym województwie. Takie sygnały nie dotarły jedynie do urzędów w powiatach sztumskim i nowodworskim. Nie wszędzie zostały podjęte decyzje o ewakuacji. Pracę przerwał m.in. sopocki magistrat. Ewakuowano tam 100 osób. Budynek przeszukała policja. Nie znaleziono żadnego ładunku.
Na Podlasiu policja odebrała 25 zgłoszeń o alarmach - głównie w urzędach skarbowych i prokuraturach. W Kujawsko-Pomorskiem zgłoszeń było 27. W GDDKiA w Bydgoszczy ewakuowano ok. 300 osób. Wiadomość o podłożonym ładunku trafiła też do ponad 20 instytucji w Lubuskiem i na Lubelszczyźnie oraz do około 30 na Śląsku. Kilkanaście alarmów ogłoszono również w woj. zachodniopomorskim, 16 - w woj. warmińsko-mazurskim, 40 - w Wielkopolsce oraz kilkadziesiąt na Mazowszu - w tym w urzędach skarbowych, prokuraturach i jednostkach policji w Płocku, Siedlcach, Ostrołęce, Łosicach i Garwolinie oraz m.in. w ministerstwach sprawiedliwości, obrony narodowej i gospodarki w Warszawie.
Sygnały o fałszywych alarmach dostawaliśmy też od Was na Gorącą Linię RMF FM. Dzwoniliście m.in. z Pomorza, Małopolski, Opolszczyzny oraz z woj. warmińsko-mazurskiego.
Do podobnej sytuacji doszło w czerwcu ubiegłego roku. Wtedy alarmy - także po wiadomościach rozesłanych elektronicznie - ogłoszono w 22 instytucjach w całym kraju. Sprawdzano wtedy szpitale, prokuratury, sądy, centra handlowe oraz komendy policji i okolice Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano blisko 3 tysiące osób.
Autora alarmów udało się złapać kilkanaście dni później. Okazał się nim niepoczytalny Marcin L., wysyłający maile z Wielkiej Brytanii, gdzie wtedy mieszkał. W styczniu został umieszczony z zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.