Bestie, zwyrodnialcy, wampiry, mordercy. Ich miejsce jest za kratami. Wtorkowy "Fakt" publikuje nazwiska zabójców, którzy wkrótce wyjdą na wolność. Jest wśród nich m.in. Leszek Pękalski, wampir z Bytowa, który twierdzi, że zabił 70 osób.
Siedemnaście morderstw, dwa gwałty, porwanie dziecka. Takie zarzuty przed laty usłyszał Pękalski. Udało mu się udowodnić jedno morderstwo. W rozmowach ze śledczymi wiele razy podkreślał, że ma na swoim koncie 70 zabójstw. Potem wszystkie zeznania odwołał. Ostatecznie, prokuraturze udało się zebrać dowody wystarczające na skazanie go za jedno morderstwo. Chodzi o Sylwię R., która w momencie popełnienia zbrodni miała 17 lat. Dostał 25 lat, bo nie było wtedy kary dożywocia. Pękalski może opuścić więzienie już za 5 lat - przypomina wtorkowy "Fakt".
Kolejnym na liście do wolności jest Henryk Morus - seryjny morderca z Sulejowa. Jest ostatnim skazanym w Polsce na karę śmierci. Zamieniono mu ją na dożywocie. Za pięć lat będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie. W latach 1986- 1992 obrabował i zastrzelił siedem osób, w tym kobietę w ciąży. Podczas procesu Morus nie odzywał się i nie wykazywał skruchy.
Robimy wszystko, aby skazanych przygotować do wyjścia na wolność. Jeśli ich problemem był alkohol, przechodzą terapie odwykowe. Jeśli mówimy o przypadku Mariusza Trynkiewicza, odbywa on obecnie przymusowa terapie dla sprawców z zaburzeniami preferencji seksualnych - mówi w rozmowie z "Faktem" Luiza Sałapa rzeczniczka służby więziennej.
Wtorkowy "Fakt" sporo miejsca poświęca również śmiertelnie niebezpiecznej wódce z Czech. Jeśli zamiast zwykłego alkoholu wypijemy trujący alkohol metylowy, jest szansa na zredukowanie jego działania, zanim trafimy pod profesjonalną opiekę lekarzy.
Trzeba od razu wypić czysty spirytus, który wyprze truciznę z organizmu. Zostanie ona wydalona, a nie przetworzona - mówi prof. Włodzimierz Urbaniak, chemik z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza. Jeśli trafimy do lekarza, to od pewnego momentu - o tym decyduje lekarz - pacjent musi być poddawany dializie. Można tez podać lek, który jest odtrutką na metanol - dodaje. Specjaliści ostrzegają również, że wódka i alkohol z metanolem wyglądają tak samo. Rozpuszczają się w wodzie i są przezroczyste. Mają również podobny zapach - czytamy w "Fakcie".
Majątek Amber Gold jest wart więcej, niż do tej pory przypuszczano - aż 100 mln zł. Ale klienci mają szansę odzyskać tylko kilkanaście procent kwot powierzonych spółce - pisze "Gazeta Wyborcza."
Zarządca przymusowy Amber Gold złożył w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Północ sprawozdanie ze swoich prac. Mec. Józef Dębiński miał miesiąc na odnalezienie i zabezpieczenie majątku Amber Gold. Nie chciałbym mówić o szczegółach, dopóki sąd nie zapozna się z tymi dokumentami - powiedział. Dał jednak do zrozumienia, że majątek Amber Gold wynosi około 100 mln zł. To dużo, bo wcześniej mówiono o 20-40 mln. Do Amber Gold należy m.in. 11 nieruchomości, 140 samochodów, cztery autobusy, wyposażenie biur, sprzęt komputerowy, 57 kg złota oraz gotówka uzyskana ze zwrotu zaliczki na kupno nieruchomości. Sprzedaż majątku będzie można rozpocząć, gdy sąd zdecyduje o likwidacji lub - co bardziej prawdopodobne - o upadłości spółki (przy likwidacji nieco więcej mają do powiedzenia wierzyciele).
Na odzyskanie swoich lokat czeka kilka tysięcy osób. Około 700 złożyło już w tej sprawie pozew zbiorowy. Reszta dopiero zdecyduje, czy ubiegać się o pieniądze w podobny sposób, czy przez indywidualne pozwy lub zgłoszenie swojej wierzytelności (co będzie możliwe po ogłoszeniu upadłości) - czytamy w "Gazecie Wyborczej".