Były premier Włoch, przywódca Forza Italia Silvio Berlusconi zadeklarował w piątek gotowość zostania szefem rządu centroprawicy, jeśli nie powstanie gabinet prawicowej Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd. Berlusconi wcześniej zapowiadał, że nie poprze tego rządu.
Prawicowa Liga Mattteo Salviniego faktycznie wyłamała się z całego bloku centroprawicy, z którym pod wodzą Berlusconiego poszła do wyborów 4 marca. Podjęcie przez Ligę samodzielnych rozmów z antysystemowym ruchem na temat zawarcia koalicji jest powodem zaostrzającego się sporu między Salvinim a Berlusconim. W piątek były premier zdystansował się ponownie od postępowania przywódcy Ligi.
Oba ugrupowania prowadzące rozmowy koalicyjne ustaliły już program rządu, ale nie mogą porozumieć się co do tego, kto będzie premierem.
81-letni były trzykrotny szef rządu oświadczył, że jeśli nie powiodą się próby powołania rządu Ligi i ruchu, to jego zdaniem misję jego utworzenia powinna otrzymać centroprawica. W wyborach cały ten blok - czyli Forza Italia, Liga i małe ugrupowanie Bracia Włoch - otrzymał najwięcej głosów, 37 procent.
Jesteśmy pewni, że znajdziemy większość w parlamencie i utworzymy rząd, który może długo pracować, nawet przez całą kadencję - stwierdził Berlusconi.
Następnie zauważył: "Do tego należy dodać fakt, iż pewien Silvio Berlusconi ma doświadczenie 9 lat rządzenia krajem, trzy razy przewodniczył G8 i znów jest do dyspozycji, ponieważ został zrehabilitowany". W ten sposób były premier odniósł się do niedawnej decyzji sądu w Mediolanie, który na podstawie jego dobrego sprawowania w czasie odbywania wyroku w formie prac społecznych za oszustwa podatkowe oraz po zakończeniu tej kary orzekł, że ponownie może on kandydować na publiczne urzędy.
W związku z brakiem osobistości, jaki obecnie obserwujemy, ja jestem gotowy - zapewnił Silvio Berlusconi.
Przed marcowymi wyborami powrócił on na pierwszą linię polityki po kilkuletniej przerwie, spowodowanej przez prawomocny wyrok za oszustwa podatkowe w jego telewizji oraz chorobę serca.
(nm)