Zawinił przede wszystkim przestarzały aparat - wynika ze wstępnych ustaleń komisji ministra zdrowia, która bada przyczyny poparzenia pięciu pacjentek przez aparat do naświetlania w białostockim Ośrodku Onkologicznym. Poszkodowane kobiety czeka długotrwałe leczenie, jakie będą jego efekty trudno nawet przewidywać.

Co do tego, że zawinił przede wszystkim aparat, nikt nie miał wątpliwości. W białostockim Ośrodku Onkologicznym używany był od 18 lat i dawno już powinien być wycofany z eksploatacji. Komisja ministra zdrowia nie wyklucza również niedopatrzeń techników. W najbliższych dniach poszkodowane pacjentki trafią do Centrum Onkologicznego w Warszawie, gdzie zostaną poddane szczegółowym badaniom. Leczenie chorób popromiennych trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. Niestety, nic nie wskazuje na to, że stare aparaty do naświetleń szybko zostaną wycofane z eksploatacji, bo na nowe po prostu nie ma pieniędzy. Co roku radioterapii poddawanych jest 50 tysięcy pacjentów.

00:30