Prezydent USA nie ogłosił jeszcze planu podboju kosmosu, a w USA już rozgorzała debata na ten temat. Jak się przewiduje, George W. Bush zaproponuje powrót Ameryki do badań Księżyca i w przyszłości załogową misję na Marsa.
Linia sporu przebiega pomiędzy zwolennikami podboju kosmosu bezpośrednio przez człowieka, a tymi, którzy uważają, że równie dobrze nadają się do tego maszyny.
Ci drudzy ostrzegają, że skierowanie pieniędzy i starań wyłącznie w stronę lotów załogowych grozi m.in. zahamowaniem programów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, które nie dotyczą człowieka, opóźnią prace nad następcą teleskopu Hubble’a i zmniejszą zainteresowanie bezzałogowym programem badań Układu Słonecznego.
Zwolennicy wysłania człowieka na Księżyc i Marsa twierdzą z kolei, że tylko tak ambitne zadanie może zmobilizować młode pokolenie do nauki – wyznaczyć nowy cel, który poruszy wyobraźnię Amerykanów.
Jeśli to nie przekona sceptyków, entuzjaści załogowych lotów mają w zanadrzu jeszcze jeden argument – a co będzie, jeśli Chińczycy nas wyprzedzą?
07:30