Omdlenia, ataki duszności, kłopoty z sercem, a nawet utrata przytomności. Takie reakcje wywołuje u turystów - głównie Amerykanów i Japończyków - widok Dawida, słynnej rzeźby Michała Anioła, którą podziwiać można we Florencji.
By obejrzeć słynny posąg, trzeba się wystać w długiej kolejce. Ale warto; Dawid to okaz doskonałości, przed którym nie da się przejść obojętnie. Jest silny, wspaniały. To niesamowity widok, to tak jak oglądać Statuę Wolności - mówią amerykańscy turyści korespondentce RMF. Jednak poza podziwem na próżno szukać u nich reakcji opisywanych przez naukowców – zauważa Agnieszka Milczarz.
Są jednak tacy, którzy potwierdzają, że rzeźba „prowokuje” dziwne zachowania. Zdaniem kobiety, właścicielki kiosku położonego w pobliżu muzeum, zdarzają się ludzie, u których Dawid wzbudza ataki paniki czy duszności. Jest dużo osób, które reagują na niego alergicznie. Ale nie wiem dlaczego - mówi Agnieszce Milczarz.
Sprzedawca w sklepie numizmatycznym twierdzi jednak, że opowieści o syndromie Dawida to jedynie miejskie legendy. Jestem tu od 40 lat, nigdy nie widziałem karetek pogotowia, które przyjeżdżają po omdlałych turystów. Nie wierzę, by w dzisiejszych czasach istniały takie śmieszne i dziwne zjawiska.
Faktem jest jednak, że do florenckiego szpitala trafia rocznie blisko 30 osób, które widziały posąg Michała Anioła. Nasza włoska korespondentka Agnieszka Milczarz rozmawiała z lekarzem, do którego trafiają „ofiary” niezwykłego posągu Michała Anioła.
Ci ludzie mówili mi, że są nieszczęśnikami, że mieli serce w gardle, obawiali się, że zemdleją lub umrą lub że tracili kontakt z rzeczywistością - opowiada doktor Paolo Prodi. Psychiatra twierdzi jednak, że takie reakcje wywołuje nie tylko posąg dłuta Michała Anioła. Turystów przytłacza całe miasto. Zetknięcie się z pięknem renesansowych kamienic, pałaców i znajdujących się w nich rzeźb i obrazów ów wywołuje nietypowe reakcje głównie u Amerykanów i Japończyków - uważa.
Jak to wytłumaczyć? Myślę, że chodzi głównie o to, iż są daleko od domu i czują głęboką różnicę kulturową - amerykańska kultura ma zaledwie 200 lat, japońska zbyt długo była odizolowana od reszty świata - wyjaśnia Paolo Prodi.
Co ciekawe, zdaniem doktora Prodiego podobne historie zdarzają się w wielu zabytkowych europejskich miastach, tyle, że w żadnym poza Florencja nie zrobiono im tak dużej reklamy.